Kolejny dzień za mną. Nie był dietetyczny, ale bilans kaloryczny się zgadza, więc jest ok. Trzyma mnie teoria, że weekend jest trudniejszy, chociażby ze względu na różne spotkania towarzyskie, a w tygodniu trochę łatwiej o trzymanie diety. Zatem skoro ważę się w piątki, to do kolejnego ważenia mam jeszcze kilka dni, a najtrudniejsze - teoretycznie - za mną :)
Dzisiaj byliśmy u znajomych, a tam mało dietetycznie. Trochę odpuściłam, ale cieszę się, że to było faktycznie 'trochę' i potrafiłam się opanować przed 'pozwalam sobie na wszystko i w dowolnej ilości', co mi się niezwykle często zdarzało na 'wychodnym'.
Jutro zaczynam ćwiczenia. Zaplanowałam sobie 1h szybkiego marszu, 200 brzuszków i skalpel Chodakowskiej. Biorę udział w jej 88-dniowym wyzwaniu. Zobaczymy, jak pójdzie :)
I śniadanie 9:00 (170 kcal): bułka, twaróg, cukier
lunch 12:00 (600 kcal): sernik dyniowy, figi z boczkiem i rukolą
obiad 16:30 (350 kcal): kulki po wiedeńsku, ziemniaki
podwieczorek 17:30 (100 kcal): kawa
kolacja 20:30 (120 kcal): bułka, ser żółty, pomidor
RAZEM: 1340 kcal
Podsumowanie:
Kolejny dobry dzień. Od jutra dodaję jeszcze ćwiczenia.
Martynka2608
5 października 2015, 07:55Też musze wprowadzic ruch u siebie! :) Chodakowska to dobry początek :)