Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
D: Poniedziałkowo - sportowo


Minął właśnie następny dzionek moich zmian i muszę przyznać, że idzie naprawdę świetnie. Trzymam się limitu kalorii, nie mam napadów głodu, nie ciągnie mnie do słodyczy. Mam też dużo energii. Nie czuję, że mam nie wiadomo jakie ograniczenia, że nagle nic nie mogę, nie chodzę głodna, nie muszę wytężać silnej woli. Co więcej świadomość, że dobrze mi idzie i że dawno nie dotarłam, w kolejnych próbach odchudzania, nawet do dnia czwartego powoduje, że mam frajdę i motywację do kontynuacji pracy nad moim odżywianiem.


Od dziś wprowadzam sport do mojego planu dnia. Dzisiaj był Skalpel Chodakowskiej - oprócz brzuszków. Jestem po cesarce i jej ćwiczenia na brzuch są dla mnie za mocne, więc zaczynam od podstawowych ćwiczeń na brzuszki - jak trochę poprawię stan tych mięśni, to poćwiczę z Ewką. A oprócz tego 1h szybkiego marszu z pchanym wózkiem bliźniaczym. Od jutra zaczynam program biegania.


I śniadanie 8:30 (180 kcal): chleb razowy, twaróg, cukier

II śniadanie 11:00 (220 kcal): chleb razowy, masło, makrela wędzona

lunch 13:00 (200 kcal): jogurt naturalny, kiwi, orzechy włoskie

obiad 16:30 (430 kcal): ziemniaki, mizeria, polędwiczki z sosem kurkowym

podwieczorek 17:30 (100 kcal): kawa

kolacja 20:00 (350 kcal): tortilla, pierś z kurczaka, ananas, sałata, pomidor, ogórek, papryka, sos jogurtowo-czosnkowy

RAZEM: 1480 kcal


Skalpel 30 min

brzuszki 200

marsz 1h



Podsumowanie:

Super. Idzie świetnie. Byle tak dalej. Najważniejsze, że panuję nad jedzeniem. Kluczowe jest pilnować przerw między posiłkami, aby nie rezygnować z żadnego, i dużo pić - chyba to najbardziej pomaga trzymać się moich postanowień.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.