Wspaniały dzień wczoraj z rodzinką sobie urządziliśmy - piękna pogoda tylko mobilizowała, żeby pupencje z domu ruszyć. Wycieczka do lasu nad jeziorko, dużo spacerów i zabaw z dzieciakami. Już dawno tak się nie wyszaleliśmy :)
Dodatkowo byłam niezmiernie z siebie dumna, bo w drodze powrotnej zahaczyliśmy coś zjeść. Namówiłam M jedynie na zupę krem z pomidorów, bo w domu i tak obiad czekał i odwiodłam go od zamówienia dodatkowo pierogów oraz lodów.
M też stara się pilnować tego, co je i uprawia sport. W ciągu roku schudł prawie 20 kg do 79 kg przy wzroście 192 cm - przede wszystkim widać to na twarzy i brzuchu. Jest dla mnie dużą inspiracją, bo jak ja rosłam w ciąży, to on chudł :) Ale teraz ma trochę mniej ruchu i czasem folguje sobie z jedzeniem, co od razu widać na wadze. Nie chce przytyć, a ja mam mu pomóc w kwestiach jedzeniowych, tym bardziej, że to ja decyduję, co jest na stole. On mnie za to mobilizuje do sportu. Chcemy być oboje zdrowi i aktywni dla naszych dzieci, no i dawać im jak najlepszy przykład.
I śniadanie 8:30 (140 kcal): chleb z wędliną i serem żółtym
II śniadanie 11:00 (265 kcal): bułka z masłem i żółtym serem
lunch 14:00 (200 kcal): zupa krem z pomidorów
obiad 16:30 (300 kcal): kotlet mielony, ziemniaki, buarczki
podwieczorek 17:30 (15 kcal): kawa
kolacja 19:30 (210 kcal): bułka z wędliną i żółtym serem
przekąska 21:00 (370 kcal): orzeszki solone, brzoskwinia
RAZEM: 1500 kcal
Podsumowanie:
Świetny dzień :) Dużo ruchu i aktywności. II śniadanie chwycone w biegu, bo właśnie wychodziłam i w zasadzie miałam zamiar nie jeść. Ale w głowie zaświeciła mi się lampka, że będę miała za dużą przerwę między posiłkami. Potem oparłam się pokusom podczas jedzenia poza domem i wchłonęłam tylko zupę z pomidorów. A wieczorem spotkanko ze znajomymi - kolejne wyzwanie dnia, zakończone orzeszkami i brzoskwinią - wszystko pod kontrolą, z czego niezmiernie się cieszę.