Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poniedziałkowe postanowienie...

Zaczynam się ruszać. Ćwiczenia w domu ( chyba z Chodakowską), spacer z psem ( inni domownicy też się zmobilizują), joga. Przynajmniej trzy dni w tygodniu. nieodwołalnie. Niezbyt wiele, ale i tak dobrze na początek. Wiem jak to później wygląda, gdy zaplanuje się zbyt wiele. Jest tak dużo obowiązków,że trzeba coś odpuścić. Dzisiaj nie zdążyłam nagrzeszyć, było tylko śniadanko, no i kawa z mlekiem tłustym. Jajko, plasterek sera żółtego i mały szynki. Jedna kromka chleba. Nie lubię jeść w pracy, ale muszę coś wziąć ze sobą, bo będzie źle. Po powrocie jestem głodna jak wilk. Może jakieś owoce? Nie mam pomysłu. Na szczęście mam obiadek, będzie trochę czasu dla siebie. Muszę wytrwać. Muszę. Odmawiać, odmawiać, odmawiać.
Już czuję się lepiej, to najlepsza motywacja. No i te ciuchy, które leżą lepiej, jak ja do tego tęsknię. Jeszcze trochę, dwa kilogramy i poczuję luzik, ale muszę się baaardzo postarać. Pamiętnik mi pomaga.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.