Hej, minął ponad miesiąc odkąd napisałam ostatni wpis. Strasznie mi tego brakowało, ale niestety sytuacja i wszystko co działo się w lipcu jakoś mnie tak zaaferowały, że nie byłam w nastroju do pisania. Ale już wracam, może nie z nową siłą, bo sił wciąż brak, ale wracam!
Przede wszystkim byłam u ginekologa w końcu, dostałam skierowanie do CSK w Katowicach na wszelakie badania, termin ->maj 2016 masakra, wciąż rozważam opcję zrobienia badań prywatnie. Zobaczymy. W każdym bądź razie tragedii nie ma, a bałam się strasznie.
Druga rzecz, w lipcu byłam aż 3 razy na Izbie przyjęć z ogromnym bólem brzucha, skurczami -> co się okazało mam kamienie w pęcherzyku żółciowym będę miała zabieg usuwania 15 września -> teraz jestem na prowizorycznej diecie "lekkiej" ale irytuje mnie białe pieczywo, brak praktycznie zdrowych tłuszczów z owocami muszę uważać, nie mogę jeść pęczaku i produktów wysoko błonnikowych, masełka orzechowego czy dodawać do owsianki ciemnej czekolady. Masakra. Wszystko mi się rozeszło nie mogę jeść strączkowych warzyw, a przecież mięsa nie lubię nie mam prawie co jeść, na surowo warzywa też nie bardzo, sery typu mozzarella, czy chociażby jajka też nie... jadę na różnych zupkach lekkich warzywnych, ma ryżu z jogurtami, jak na cały dzień zjem 1500kcal to wszystko :( boję się. że źle się to na mnie odbije, nie chudnę tak jakbym tego chciała. Teraz ważę 93,4 Czyli nie wiele spadło przez miesiąc niby 1,6, ale jak to dalej będzie?.
Z tych lepszych rzeczy w końcu kupiliśmy samochód, ale do niego też jeszcze trzeba było dołożyć, ale mąż szczęśliwy świetnie mu idzie. Mieliśmy od 11 razem dojeżdżać do pracy :(((((( ale niestety mam ten zabieg we wrześniu i zacznę pracę dopiero w październiku- to następny cios dla mnie, bo nie mogłam się już tego doczekać.
Co do ćwiczeń hmm, nie będę oszukiwać, póki co nie ćwiczę, po tych atakach kolek długo dosyć dochodziłam do siebie, parę dni żyłam o wodzie, no i boję się, żeby mnie nie złapały na nowo, liczę, że jak się lekko ochłodzi zacznę chodzić z kijkami. Ale obiecałam sobie, że kupię sobie karnet na siłownię na swoje urodziny i zacznę ciężko pracować nad wyglądem, bo balastu już sporo straciłam, z resztą oceńcie sami, wstawiam tabelkę.
Mija właśnie 5 miesięcy od zmiany stylu życia
Mija właśnie 7 miesięcy od rzucenia palenia!
To chyba tegoroczne moje największe sukcesy!
Pomiar | od 25.03 | |
Waga | -16,40 | |
BMI | -5,66 | |
Szyja | -4cm | |
Ramie | -3,5cm | |
Piersi | -9,5cm | |
Talia | -10,5cm | |
Brzuch | -14,5 | |
Biodra | -12cm | |
Udo | -9,5cm | |
Łydka | -3cm |
Ubyło mnie o 66,5 cm! Lol to niesamowite, przymierzałam ostatnio kurtkę jesienną w której nie mogłam się praktycznie swobodnie zapiąć, teraz zapinam się i jeszcze mam kupę luzu
To cholernie motywuje motywuje jak chyba nic innego.
Jak nie być zmotywowaną, no jak? Skoro od 8 z przodu dzieli mnie 3kg z hakiem, a jeszcze niespełna pół roku temu miałam na karku 110kg.
Nie istnieje la mnie taka opcja - poddaj się!
Tak mi tęskno było za Wami, jak u Was jak spędzacie ten upalny czas, jak Wasze postanowienia?! Piszcie mi koniecznie!
Dziękuję, że tak licznie dodajecie mnie do znajomych, za wszystkie prywatne wiadomości, komentarze!
Dziękuję!
Anpio7
14 sierpnia 2015, 00:44Oj działo się działo... Piękny spadek cm, jestem pod wrażeniem. Współczuje kolek - mogę i Ja dołączyć - wykryto u mnie 1 kamień 2cm w woreczku żółciowym, ale atak miałam jeden z m-c temu, w ogóle nie wiedziałam, że to mam. Ile ty masz kamieni i skąd masz taką dietę? Zdrówka życzę i pozdrawiam :) Ania
HappyWay
14 sierpnia 2015, 09:22Dziękuję! U mnie wykryto dość dużo złogów po ok 1cm... Co do diety, to dostałam ulotkę co wskazane, a co nie... I też dopiero dowiedziałam się po usg, wcześniej wzdęcia i lekkie bóle brzucha zrzucałam na nietolerancję laktozy(podejrzewałam ją), której nie mam.
TajemniczaHistoria
13 sierpnia 2015, 18:05Łał, wyniki są zachwycające. Aż mi wstyd, że u mnie wszystko na plusie, ale jak to mówią: w odchudzaniu wygrywa ten kto traci =) Powodzenia.
HappyWay
14 sierpnia 2015, 09:23Dziękuję!
katklu7
13 sierpnia 2015, 16:53Przede wszystkim życzę dużo zdrowia i dobrego samopoczucia jednocześnie gratulując sukcesu z lekką nutką pozytywnej zazdrości. Ja też się staram co prawda z mniejszymi skutkami bo dopiero 6kg w 9tyg, ale dążę do celu. Powodzenia w dalszej walce :)
HappyWay
14 sierpnia 2015, 09:236 kg to już ładny wynik! Życzę wytrwałości w dalszej drodze :)))Dziękuję za miłe słowa!