Do przyjęcia mnie na oddział zostało 3 dni. Strach sięga już zenitu.
Dziś miałam gastroskopię. To było najgorsze badanie jakie do tej pory miałam. Współczuję serdecznie całemu personelowi medycznemu, który mnie tam obsługiwał. A lekarzy, którzy świadomie po tylu latach ciężkiej nauki sami wybrali sobie taką specjalizację uważam za psychicznie chorych!
Badanie jest przeokropne - przynajmniej to na kasę chorych, czyli bez większego znieczulenia. Pani pielęgniarka prosi aby usiadło się na stół do gastroskopii i szeroko otworzyło usta. Po czym psika jakimś pseudo znieczulaczem (takim samym psika dentysta przed wykonaniem zastrzyku znieczulającego!!) prosto w podniebienie miękkie i gardło. Zabieg ten sprawia, że człowiek traci umiejętność przełykania i cała ślina (a oczywiście po tym paskudztwie wytwarza się jej dwa razy tyle) wypływa z ust. Po 2 min od psiknięcia ta sama pani każe położyć się na lewym boku i obkłada nas ligniną. Potem przychodzi lekarz, więc pani pielęgniarka daje nam do ust taki "gwizdek" (takie kawałek jakby rurki, żeby nie zamykać ust). Lekarz smaruje ten drut do gastroskopii jakimś żelem - który w tym przypadku był kwaśny i ohydny! No i zaczyna się najgorsze - wkłada ten drut do przełyku. Pani pielęgniarka, na którą trafiłam - cud kobieta! - była na tyle miła, że trzymała mi ten gwizdek, żebym go nie wypluła i głaskała mnie po policzku licząc mi "wdech, wydech, wdech, wydech...". Powiem tak, odruch wymiotny nie do opanowania...w sumie udało mi się to może ze 2 razy i to tylko w momentach, kiedy pielęgniarka ryknęła do mnie "spokojnie oddychamy przez nos i wdech i wydech..."...ogólnie zaplułam się cała, cały lewy policzek, cały lewy rękaw swetra i cała lewa połowa włosów...
Wynik na całe szczęście jest pozytywny i operacja może odbyć się planowo. Co prawda wyszło, że mam przepuklinę przełyku i refluksowe zapalenie przełyku i błony śluzowej, ale nie są to przeciwwskazania do zabiegu. A co do przepukliny to pewnie mi ją usuną w trakcie operacji.
Dzwoniłam do chirurga, który będzie mnie operował, przeczytałam mu wszystkie wyniki powiedział, że wszystko jest ok i czeka na mnie 16.
Boję się okropnie. Ale cóż, mam cały segregator badań, z których wynika, że jestem zdrowa (mam zdrowe serce, płuca, czysto w jamie brzusznej, wszystko ok z moją krwią itp.) więc uspokaja mnie to. Ludzie przechodzą dużo cięższe operacje, przeszczepy serca czy nerek trwające po kilkanaście godzin. Moja operacja to przy tym pikuś.
Trzymajcie za mnie kciuki w piątek. Będą potrzebne bo będę się straszliwie bała.
Następna relacja już pewnie po operacji.
MargotG
13 stycznia 2014, 18:34w sumie dobrze, że jestes zdrowa. Trzymam kciuki :) będzie dobrze :)