Wczoraj minęło 7 tygodni diety, nie powiem aby były one idealne, bo chociażby ostatni tydzień - była kilka grzeszków (ciężki jest ten czas przed @). W ciągu tego czasu ubyło mi 5,3 kg. Nie jest to wynik oszałamiający, ale biorąc pod uwagę te małe grzeszków, praktycznie brak ćwiczeń (jakoś nie mogę się do nich zmobilizować) oraz stwierdzone ostatnio problemy z tarczycą (hashimoto), ale i nie najgorszy. Ważne że cm lecą w dół, w biodrach np. - 6,5 cm. Dziś weszłam w spodnie, w których 2 miesiące temu brakowało mi aby się zapiąć ok 10 cm.
Jutro wracam do pracy po 2 tygodniowym zwolnieniu lekarskim, mam nadzieję że trochę bardziej się zmobilizuję do przestrzegania diety i więcej ruchu będę miała.
Niestety nie osiągnę zamierzonego celu 83kg do końca roku :( W każdym bądź razie nie zamierzam się poddawać, wytrzymam i już! :) Na szczęście mąż i dzieci mnie wspierają.
Never_Lose_Hope
18 grudnia 2017, 18:29Brawo, świetny spadek :) Super, że masz takie wsparcie :)
ORene81
17 grudnia 2017, 20:49Super
grzymalka2016
18 grudnia 2017, 07:22Dziękuję
Berchen
17 grudnia 2017, 18:55to super dobry wynik - gratuluje i zycze powodzenia.
grzymalka2016
18 grudnia 2017, 07:21Dziękuję