hmmm chyba mój organizm zaczynia się przyzwyczajać do nowego trybu jedzenia, śniadanie wchodzi.... co po kilku latach kawy (tylko) na śniadanie było sporym wyzwaniem, i wytrzymuję do obiadu a dawniej wpadając do domu po pracy jadłam co popadnie ... a potem obiad i po obiedzie już nic,
waga spada ale znając siebie schody się zaczną jak zejdziemy poniżej 64, do tej pory takie 66-68 było raczej standardem - ale po pierwszej "6" pojawia sie na wadze 5 - jupiiiiii oj dawno jej to nie było dawno,