Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wielki powrót do dietkowania

Trzeba wreszcie spojrzeć prawdzie w oczy. Od ostatniego wpisu trochę sobie pofolgowałam, niby cały czas tydzień roboczy trzymałam dietę, a w weekend nie potrafiłam się powstrzymać i jadłam na mieście podgryzałam chipsy i inne niezdrowe przekąski, a to czekoladke, ciasteczka i inne puste kalorie.

A w zeszłym tygodniu jakbym dostała w obuchem w łeb. Stanęłam na wadze a tam 71 kg. Do tej pory jak tyła to nie przekraczałam magicznej liczby 70, a tu nagle ją przekroczylam i to chyba dało mi bardzo do myslenia. Co ja robie, przecież tak ciężko pracowałam i teraz miałabym to tak poprostu zaprzepaścić. Wzięłam się w garść i od poprzedniego tygodnia wróciłam na dietę i zaczełam się pilnować. Przestałam podjadać między posiłkami i uważam na to co jem. najgorsze były zawsze weekendy, ale udało mi się jakoś po cięzkich chwilach przetwać te 2 dni. Mimo kilku możliwości zjedzenia czegokolwiej i jakkolwiek powstrzymałam się. dzięki temu moja waga w poniedziałek, dzień ważenia, pokazała 69 kg, czyli udało mi się zejść poniżej tej granicy,która mnie takbardzo przeraziła. jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa.

A poza tym wszystkim mam jeszcze jeden czynnik motywacyjny. W Sylwestra zaręczyliśmy się z moim kochanym P. i już 1 października będzie ślub. Chciałabym pięknie wyglądać w ten dzień w białej sukni i może wreszcie osiągnąć mój wymarzony cel, czyli waga poniżej 60 kg.

Wiele się przez ten czas wydarzyło w moim życiu, głównie to była wielka przeprowadzka z wynajmowanego mieszkanka do rodziców do domu. Dostaliśmy poddasze do dyspozycji i całkiem całkiem dajemy sobie radę pod wspólnym dachem. Było trochę nerwów przy tym wszystkim, ale teraz jest już całkiem nieźle.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.