Nagrzeszyłam wczoraj i to bardzo, ale się nie poddaje i od dziś wróciłam do normalnego dietkowania. A to wszystko przez to że byliśmy u rodzinki mojego kochanego P. U niech jedzienie króluje, co chwilę coś podstawiają człowiekowi pod nos. I tak starałam się jeść jak najmniej i wybierałam raczej mniej kaloryczne potrawy, chociaż od kiełbaski z grilla późnym wieczorem nie uciekłam niestety. Po dordze były też lody. Ale wszystko nadrobię w tym tygoniu i w sobotkę będzie dobrze :) Na szczęście udało mi się namówić mojego misiaczka na spacerek, nawet 2 razy, a później jeszcze się zgadaliśmy ze znajomymi, że są na łódce nad Zegrzem, a że byliśmy właściwie nad samym zalewem to dołączyliśmy do nich na 2 godzinki. Nawet było całkiem fajnie, wrażenia całkiem calkie. Szczególnie że nigdy nie pływałam na żaglach. Już mi obiecali że zaczną mnie uczyć sterowania :)
Dziś rano nawet wyspana była i humorek dopisywał, ale jakoś w pracy wszystko odeszło w siną dal. Złapałam jakiegoś doła, a jezcze później mój P. mnie dobił, bo wysłali go z pracy na tydzień na delegację, bez jakiego kolwiek uprzedzenia. Nie nawidze tej jego pracy, oni tak często robią mu takie numery grrrrr
Z tego wszystkiego stwiedziłam że musze sobie jakoś humorek porawić i idę po pracy na zakupku. Podobno w H&M są mega wyprzedaże, to sobie coś fajnego może kupię. Zobaczymy, a póki co wracam do pracy