Tak jak myślałam wczorajszy dzień nie wyszedł najlepiej pod względem jedzeniowym. Nie było może zbyt kalorycznie, ale nie wyglądało to tak jak powinno. Śniadanie, drugie śniadanie i kolacja bo na obiad nie było czasu :( Na szczęście nie napadłam na lodówkę po powrocie do domu i kolacja była tylko nieznacznie bardziej kaloryczna niż powinna. Wypiłam też piwko przed spaniem, ale raczeni nim też nie zaburzyłam bilansu kalorycznego ;)
Dziś godzinny spacerek z Niedźwiedziem i piesełem, a później na obiadek niedzielny rosołek :)