Bardzo źle... chyba tracę zapał. W sobotę była imprezka u znajomych.... wiadomo grill, piwo i po diecie. W niedziele odwiedziny u babci.... serniczek....nie mam siły. Staram się rozpocząć dzień od ćwiczeń, na początek niedługich, około 15 minut. Jeszcze żeby chciało mi się wcześniej wstać to byłoby super, a tak często zdarza się, że wstaję w ostatniej chwili i nie mam czasu na ćwiczenia, trzeba spieszyć się do pracy... Jakoś tak energia mnie opuściła.....
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
aniloratka
24 lipca 2017, 13:07Moje weekendy zawsze tak wygladaja, bo z chlopakiem lubimy cos fajnego ugotowac. Ale od poniedzialu dieta i cwiczenia sa. Jesli nie dajesz rady cwiczyc rano, nie zalamuj sie, sprobuj znalezc 30min wieczorem. Spaceruj wiecej, trzymaj sie diety i bedzie git.
agazur57
24 lipca 2017, 08:56Też mam dni załamki, ale na drugi dzień spinam się i jadę dalej. Ale staram się, żeby to było z 2 razy na miesiąc, bo jeżeli byłoby to co weekend, to nie dałabym rady chudnąć. Trzeba sobie kilka razy odmówić, potem wchodzi to już w nawyk. Też marzę o zimnym piwku, ale alkohol w moim przypadku to killer diety.
fit-mamaa
24 lipca 2017, 08:41To jeszcze nie koniec świata, każdemu zdarzają się wpadki. Nie załamuj się i rób swoje a nie długo zobaczysz efekty.
Bridget.Jones
24 lipca 2017, 08:39Weź się w garść, nikt za ciebie tego nie zrobi ;) ja jak mam gorsze momenty i chcę się poddać to sobie myślę że jak teraz się poddam to już nigdy mi się nie uda i jakoś mnie to motywuje d dalszej pracy ;) może nie dawaj sobie zbyt rygorystycznych zasad? Może pozwól sobie raz w tygodniu na np kawałek ciasta na drugie śniadanie, to nie będziesz się tak męczyć, a przecież nie przytyjesz jak raz w tygodniu zjesz coś słodkiego (oczywiście w niewielkiej ilości ;))