Witajcie kochane :*
Dzisiejszy dzień był jak najbardziej pozytywny!! Czuje się dumna z siebie, że poszłam na łyżworolki!! Ponad miesiąc temu przyszły z allegro do mnie łyżworolki i tak leżały i leżały i nie miałam odwagi pójść na nie. W końcu udało mi się namówić koleżankę. Ona wzięła rower, a ja łyżworolki. Robiliśmy kilka przerw, bo koleżanka ma troszkę dużo nadprogramowych kg, ale ja to rozumiałam. Byłam zadowolona i dumna z tego, że też poszła ze mną, bo nie mogłam jej w ogóle wyciągnąć z domu, bo by tylko jadła w domku i się nie ruszała. A tak to może polubi ćwiczenia, chociaż stękała, że ją wszystko boli :D A ja na to, to dobrze :D bo spala się tkanka tłuszczowa :D Powiem wam, że nie wywaliłam się ani razu :D a potem już płynęłam na nich :D
Przejechałyśmy 8,4 km :D według endomondo na rolkach spaliłam 373 kcal.
Mam nadzieję, że uda mi się ją znowu namówić. Bo jak jej powiedziałam, że w poniedziałek znowu trening, to już wymówki były :( :( A bardzo bym chciała by chodziła ze mną, bo i ja sobie pomogę i jej też. I nie będzie mówiła, że nie jest to możliwe żeby schudła.
Dzisiejsze jedzonko troszkę słabe, bo z tego wszystkiego nie wiedziałam co jeść :D
śn: bułka dyniowa z mozaiką
obiad: kapuśniak
podw: serek wiejski+ ogórek+ szczypiorek; bułka z mozaiką i serem edamskim
kolacja: smoothie
Myślę, że zdrowo i fajnie <3
Miłego wieczoru :* Buziaczki :*
malgot2017
7 kwietnia 2017, 11:22Wow! Jeździłaś wcześniej na łyżworolkach czy to był debiut ??? Pytam, bo mnie córka wyciaga a ja ciagle szukam wymówek - zamieniam to na bieganie bo ostatnio jeżdziłam jakieś 12 lat temu :( Kupiłam je i tak leżą ... brak mi odwagi - mam wizje samych upadków ;/
grubachudzinka
7 kwietnia 2017, 14:04Kochana na łyżworolkach jeździłam za dzieciaka, nie pamiętam już kiedy to było :D a tak to raz w tym roku byłam na łyżwach i na łyżwach bardziej gładko się jeździ. Też się bałam, że się wywalę, nie raz się chwiałam :D ale dałam radę jakoś, wstydu nie było. A jak się boisz to kup ochraniacze i będzie wtedy łatwiej jeździć, bo sobie człowiek krzywdy nie zrobi, nawet jak się przewróci. Spokojnie bierz córkę i jedźcie, nie ma co się stresować ;) Ja sama też nie pójdę, a z kimś to owszem. Nie ma takiej siary też jak się człowiek przewróci.
malgot2017
7 kwietnia 2017, 14:15hehehe :) no tak, nie ma wstydu, zawsze raźniej :) Podejme wyzwanie w tą niedziele, córa już czeka jak na zbawienie :)
grubachudzinka
7 kwietnia 2017, 16:52no tak! córka będzie prze szczęśliwa ;) I oczywiście napisz jak ci poszło i jakie odczucia będą ;)
malgot2017
7 kwietnia 2017, 17:00oczywiście napisze!:) choć nie ukrywam ale mam pietra i wizję siniaków ;/
grubachudzinka
7 kwietnia 2017, 17:26strach ma duże oczy, będzie lepiej niż ci się wydaje ;)
malgot2017
7 kwietnia 2017, 17:34Oby tak było :) weekend ma byc ładny więc przystapie do działania :) muszę tylko jakieś zadupie o ładnej nawierzchni znaleźć ;p
grubachudzinka
7 kwietnia 2017, 17:49najlepsze są ścieżki rowerowe, chociaż nie powiem, bo nie wszystkie. Na jednych się płynie, a na innych czuć każdy cm przejechany
Berchen
7 kwietnia 2017, 06:45mozesz byc z siebie dumna, gratuluje. Co do kolezanki, to nie miej za duzych oczekiwan - kazdy musi sam chciec i zmienic myslenie, to ze troche spali nic nie da jesli wroci do domu i wciagnie pizze i paczke chipsow, Ona musi sama do tego dojsc. powodzenia
grubachudzinka
7 kwietnia 2017, 10:46Tak to prawda. Nawet kiedyś się zgłosiła do mnie bym jej pomogła schudnąć. I nawet jej powiedziałam ile kcal ma jeść itp. I powiedziałam jej, że zamiast jeździć windą na 6 piętro to wchodź po schodach. To mi niestety ale opowiedziała, że ją kolana bolą i nie będzie tego robiła. To już wiedziałam, że tylko gada a nie chce mojej pomocy. A kilka dni później poszłam do Mcdonalda się objadać.
Berchen
7 kwietnia 2017, 14:49daj sobie spokoj, jak zobaczy twoje efekty to bedzie jej lyso, powodzenia