Pewnie nie jedna z Was ma problem z konsekwentnym realizowaniem planów. Ja nawet nie jestem w stanie zliczyć ile razy podchodziłam do redukcji wagi ;-) Ograniczenia w jedzeniu, ruch, dbanie o siebie. Jakoś nie mogłam tego wszystkiego pogodzić i zsynchronizować.
Raz jeden udało mi się zrzucić 16 kg będąc na Dukanie, ale wróciło z nawiązką w oka mgnieniu ;-) Wmawiam sobie, że to jest skutek dwuletniego brania tabletek antykoncepcyjnych. Ale powiedzmy sobie szczerze.. Tak nie jest ;-) Wyjechałam na studia, zamieszkałam sama. Na początku wszystko było super. Trzymałam się z jedzeniem, odrzuciłam śmieciówki. Ale po pewnym czasie dopadł mnie wszechogarniający Weltschmerz ;-) I żeby sobie poprawić nastrój, całkiem przypadkowo wstępowałam do sklepu po chipsy, czekoladki. Zamawiałam coraz częściej pizze i inne gotowe dania, bo tak łatwiej szybciej i wygodniej. Jednak za każdym razem jak ktoś mi mówił, że przytyłam, tłumaczyłam się tabletkami ;D
Teraz już nie mam takiego alibi. Od trzech miesięcy nie biorę już pigułek i nic samo nie spada. Pora się zabrać za sadełko i jakoś się ogarnąć na przyszłość. :)