Dziś dużo ruchu nie było. Z dwóch powodów. Musiałam dłużej zostać w pracy - mały sajgon przed weekendem. A po pracy byliśmy w szpitalu odwiedzić "przyszłego" teścia. Śmieszne to trochę. Leży w szpitalu chorób płuc z zapaleniem płuc, a gdy przyjechaliśmy, to z pielęgniarką stał przed wejściem i palił papierosa. Bez komentarza. Jak zwykle gdy nie mam czasu na spokojny obiad - skończyło się gotowaniem na szybko. I bilans jest taki, że nic nie spaliłam a zjadłam 1600 kcal.
Dzień do odrobienia.
Peppincha
27 czerwca 2014, 11:30Ja rozumiem że palacz nie może się ograniczyć, ale pielęgniarka? .... Gdzie zniknęłaś? :)
bzzziq
29 kwietnia 2013, 22:43Oj palacze tak mają, z tego co zauważyłam, że wcale nie uważają palenia za coś złego. Mieszkam z trzema palaczami i momentami bywa ciężko. Najchętniej bym im te pety zatopiła. Wszystkie. :P