P.Mąż wrócił z weekendowych wojaży chory, smarczy się, kicha, kaszle... wyniosłam się z Bellą do drugiego pokoju, nie chciałabym teraz chorować a już zwłaszcza nie chcę przeleżeć świąt w łóżku.
Menu: śniad: pieczywo 63g, 2 jajka, ogórek zielony
II śniad: kefir 400ml
obiad: zupa jarzynowa z przewagą fasolki szparagowej, gotowana na pałeczce drobiowej i to mięsko rozdrobnione trafiło do zupy
kolajca: banan i jogurt Tola
Jasuu
14 grudnia 2011, 22:33Dziś pewnie znów Cię ubyło :))
uliczka7
13 grudnia 2011, 21:42Niezły pracuś z Ciebie :) Mniam i menu niezłe :) Buziaki :)*
baja1953
13 grudnia 2011, 13:58Grazyna, Ty masz o wiele więcej sportu i gimnastyki ode mnie...ta Twoja gimnastyka jest bardziej wyczerpująca i dająca okazji do spalania kalorii;)) Pozdrawiam:))