Nie poszło mi najlepiej, bo tylko pół kg w dół, z drugiej strony dobre i tyle, przecież mogło być w górę
. Dzisiaj u mnie zaczął się weekend... rano 2h spędziłam w fryzjera, z dojazdami zajęło mi to 3h. Później kawa z córką, lenistwo z książką do francuskiego. Wieczorem jadę do Krakowa na wernisaż fotografii o intrygującym tytule "Zapach kobiety" ...
. Impreza dość prywatna i w lokalu, więc skończy się pewnie alkoholowo. Na pewno nie skończy się na powitalnej lampce szampana, ale myślę, że jak wypiję jeszcze jedną, to jutro to "wymaszeruję".
Życzę Wam udanego i słonecznego weekendu.
powazniezmotywowana
26 września 2011, 08:57Maja ma rację, gwałtowne spadki wagi nie powinny być preferowane. Lepiej wolniej a systematycznie, szybsze spadki, częstsze przestoje (tak zaobserwowałam u siebie). Pół kg na tydzień to bardzo dobry wynik. A propos alkoholu- na Vitalii czytałam artykuł, że lampa wina od czasu do czasu jest wskazana. Drugiej też się bój, spalisz szybko, jesteś bardzo aktywna kobietą.