Ugotowałam już obiad dla małżonka (zupa kalafiorowa, schabowy, surówka i ziemniaki), ja mam dzisiaj:
śniadanie: bułka z serem homo. i koperkiem, mandarynka = 340kcal
II śniad.: kanapka z pomidorem, ogórek, koper, mandarynka= 120kcal
obiad: filet z kurczaka w cebuli, sok z czarnej porzeczki= 395kcal
podw.:Danone jogurt aksamitny, kiwi= 170kcal
kolacja: kanapka z twarogiem i szczypiorkiem, pomarańcza= 210kcal.
Wieczorem basen. Przyznaję, że znów mam jakiś "rowerkowstręt". Tak się dzieje jak wypadam z rytmu, prawie tydzień przerwy. Ale jak już się zmobilizuję, to znów będę jeździć codziennie.
sigma70
16 marca 2011, 20:31Na przekór złej pogodzie, wiosna do Twojego ogrodu już zawitała :) Rowerkowstręt po tygodniu przerwy usprawiedliwiony :)
agunia1960
16 marca 2011, 12:05widzę, że świetnie idzie ci odchudzanie, trochę ci zazdroszczę, że potrafisz trzymać się diety, ja niestety nie umiem być konsekwentna i dalej waga stoi w miejscu, do tego dwa tygodnie temu przestałam palić, więc dodatkowo trudniej, ale liczę na to, że z wiosną razem się uda. Pozdrawiam Agnieszka