to dobra rzecz aby zapomnieć na chwilę o jedzeniu. Godzina marszu, poszeł ze mną też małżonek i Bella. Już w drodze powrotnej czułam jak mi "obcy" w brzuchu rozrabia. Zjadłam swoją kanapkę. Dziwne, na zdjęciu wydaje się taka "wielka" a jak zaczęłam ważyć wszystkie jej składniki, to niestety, maleńkie to to wyszło
. Ale zjadłam, wypiłam herbatę i teraz szykuję obiad małżonkowi, bo mój będzie dopiero o 13.30. Żeby zabicć czymś czas do obiadu, pójdę do ogrodu, pootrzepuję rośliny ze zmarzniętego śniegu, podwiążę te, które zdeformował śnieg. W internetowych sklepach ogrodniczych zaczął się wielki ruch, można już zamawiać roślinki na nowy sezon, co znaczy, że do wiosny bliżej jak dalej. I aż się chce żyć.