grazia66
kobieta, 58 lat
Świętochłowice
Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
14.01.13
14 stycznia 2013
wczoraj do domu dotarłam przed 21, ponieważ chciałam się położyć predzej ( poprzednia noc własciwie nie przespana ) to tylko dałam kotom jeść, umyłam się, "dooglądałam" ostatni odcinek Determinatora i poszłam spać koło 22, w domu już nic nie jadłam, doszłam do wniosku że to już za późno, tak więc podjadania nie było
dzisiaj też spróbuję, może się uda
w domu zjadłam owsiankę z mlekiem a w pracy przed chwilą pomarańczę, kiwi i kilka orzechów włoskich, na przekąskę mam przyszykowany jogurt naturalny z wapniem, a na obiadek wczoraj wyciągnęłam z zamrażalnika kawałek ryby, ostatnio kupuję mrożonego czarniaka firmy Abramczyk, ma bardzo mało glazury a rybka jest bardzo smaczna, to chuda ryba w typie dorsza ale smakuje mi bardziej od rzeczonego dorsza, jest bardziej soczysta, do ryby będą warzywa na parze z ziemniakami ( wpadłam na pomysł że do warzyw dorzucam obranego i pokrojonego w grube plastry ziemniaka, w ten sposób ziemniak jest jeszcze zdrowszy i mniej garów do mycia ) oraz sosem jogurtowym, nad kolacją jeszcze pomyślę, w domu poza resztką jogurtu i jajami nie ma właściwie nic, muszę dzisiaj zrobić zakupy, zrobię sobie listę co kupic i może będzie kanapka z wedliną ( nie jadłam już 2 dni ) mieszkanie trzeba by odgruzować więc może też się tym dzisiaj zajmę, przynajmniej odkurzyć trzeba
no i absolutnie koniecznie wieczorem musi być albo rowerek albo inne ćwiczenia, to już postanowione
widzę że nie wystarczy mniej jeść, musze się znowu zacząć ruszac żeby metabolizm podkręcić![]()
zima trwa, trochę mi szkoda że dzień taki krótki bo ciemności nie nastrajają mnie do wychodzenia z domu, nawet głupi spacer jest wyzwaniem, ale to pewnie zna większość z Was
jutro po pracy jadę do fryzjera, kończę o 16 a umówiona jestem na 17, do domu nie ma sensu jechać więc gdzieś będę musiała wpaść żeby zjeść coś ciepłego ale i dietetycznego
generalnie nie lubię gorących potraw, jem raczej letnie, ale w pracy zimno jest, piję na okragło gorące herbaty, a w innych porach roku piję wodę albo ostudzone herbatki ![]()
dni bez słodyczy: 9/14 ( z dniem dzisiejszym, zakładam twardo że tak już zostanie )
ananana
14 stycznia 2013, 22:46Brawo za ładny, dietetyczny dzień i kolejny raz bez słodyczy. Dzisiaj zaczęłam intensywne szkolenie - 8 godzin dziennie z ciastkami pod nosem. Widzę, że szybko Ci pójdzie z powrotem do dobrego rytmu. Spróbuję podążać za Tobą, postaram się przynajmniej nie stracić Cię z zasiegu wzroku.
jolaps
14 stycznia 2013, 22:13Nazwa tej ryby nieładnie mi się kojarzy ale poszukam w sklepach i spróbuję. Ćwiczenia w odchudzaniu są bardzo ważne. Zimą lepiej jest ciepłe potrawy. Trzymam kciuki za spełnienie zamierzeń.
Agujan
14 stycznia 2013, 21:30Widzę że wszędzie mobilizacja, miło czytać. Wiosna będzie nasza :))))))))))
AnielaKowalik
14 stycznia 2013, 19:56Też spróbuję tego czarniaka, skoro go polecasz.
sloneczkoko
14 stycznia 2013, 16:21można wiedzieć gdzie taką rybkę kupujesz?
klaudiaankakk
14 stycznia 2013, 15:40NO I FAJNIE, DIETKUJEMY ;)
Envi40
14 stycznia 2013, 15:14Co do krótkich spódnic - ja tylko takie, bo nogi to mój jedyny atut. Jak założę długa kiecę to zakryje nogi i robie sie klocek, bo nie mam talii:(
Envi40
14 stycznia 2013, 15:10Gdybys nie dała rady podać do 22 to świat sie nie zawali. Najwyżej ci zsumuję za kilka dni i tyle. To ani wyścigi, ani jakiś straszny obowiązek. To raczej mobilizacja by się ruszyć i zameldować. A przecież rozumiem, że każdy różnie funkcjonuje:) Co do ryby - nie jadłam. Ale nazwę ma paskudną;)
Karampuk
14 stycznia 2013, 15:09alez ja sie odchudzam! to ze jem 1800 kcal to znaczy ze sie odchudzam bo moje zapotrzebowanie energetyczne to min 2300 !
nagietkadietka
14 stycznia 2013, 14:01też jem dużo z pary :)) super smakuje . i staram sie jak najmniej jeść produktów mrożonych. A rybą narobiłaś mi apetytu :)) coś na jutro wymyślę :)) buziaki
agabubu
14 stycznia 2013, 13:47Uwielbiam żarełko z parowara, a do tego łatwość przygotowania, nawet ryż w nim paruje, jest wyśmienity.
Karampuk
14 stycznia 2013, 13:00a jeszcze teraz tak sypie jak gupie buuuu
Betka74
14 stycznia 2013, 12:54Tego czerniaka musze koniecznie wyprobowac, jak lepszy niz dorsz. Z tym wieczornym wychodzeniem na marsze mam podobnie, tylko jak snieg lezy, to jest calkiem inaczej, swiatlo sie mocno odbija od sniegu i jest "jasniej" :) tak ze spacery przyjemniejsze. haha podobie jak Ty latem jem wsio zimne, ale zima musze miec cieple, bo inaczej trzesawa, no chyba ze w domu dobrze nagrzane. Pozdrawiam :)
gzemela
14 stycznia 2013, 12:25Fajnie brzmi ten czarniak z warzywami. Lubię takie dania, więc się rozejrzę za rybką ;) Pozdrawiam!
CoMaKota
14 stycznia 2013, 12:22ja tez niedawno zasmakowalam czarniaka i kupuje go namietnie:) pyszny jest! gratuluje za nieskuszenie sie na jedzenie przed spaniem, ja w tej kwestii poleglam niestety:/ a dopaminka chyba fakt - ma sie dobrze ;))
1sweter
14 stycznia 2013, 12:21no powiem Ci że takie trochę zalatane masz to życie... ale to dobrze bo przynajmniej mniej czasu na jedzenie...i myślenie o nim... pozdrawiam :o)
agnes315
14 stycznia 2013, 12:04a ja najlepszego dorsza w życiu jadłam w Hiszpanii, o dziwo dorsz był angielski, to znaczy pakowany w Anglii i kupiony w angielskim sklepie, mrożony, juz przyprawiony, w wersji do piekarnika, cudo normalnie! Buziaki