witam was kochane
wczoraj byłam na pogrzebie o którym już wam pisałam, wiadomo, uroczystość smutna ale radosne to że rodzinka się spotkała, było bardzo sympatycznie, ale wiadomo, spotykamy się raczej rzadko, tym bardziej ze rodzinka rozsiana po całej Polsce, a jak powiedziała kuzynka, na wesele można nie jechać ale na pogrzeb trzeba bo to ostatnie pożegnanie oczywiście musiałam się tłumaczyć dlaczego do nich nie przyjechałam chociaż zapraszali wielokrotnie, a tu zawsze albo brak czasu albo inne plany, ale obiecałam im i sobie że w przyszłym roku to musowo przyjedziemy chociaż na parę dni
u mnie waga stoi a nawet zwyżkuje, nie wiem, chyba to efekt wczorajszego mało dietetycznego dnia ruchowo nie jest źle, w poniedziałek i wczoraj zaliczyłam pilates, a we wtorek ćwiczenia modelujące, ale dzisiaj nogi i pośladki mnie nap.....ją , zaplanowałam sobie na dzisiaj rowerek z rana, bo dzisiaj siedzę w pracy 9-21 więc czasu nie ma na więcej, nawet nastawiłam sobie budzenie na 6.30; ale nie zwlekłam się z łóżka, ostatnio mało śpię i jestem niedospana nie wiem, może wieczorem coś tam jednak wypedałuję, chociaż obiecałam sobie że w końcu położę się wcześniej spać, a jutro chce iść na 9.20 na fitnsess, i znowu może być ciężko ze wstawaniem, poza tym na jutro na 11 umówiłam kota na zabieg czyszczenia ząbków i na pewno jeden ząb poleci z doświadczenia wiem że pewnie będzie do odbioru po 16-17, więc resztę popołudnia spędzę w domu bo trzeba będzie się nim zająć, moje koty tak mają że jak są po zabiegach z usypianiem to szukają kontaktu fizycznego ze mną, włażą na kolana, miziają się, wycierają, więc wiem że po odebraniu Kiciorka będę nim zajęta cały czas szykuje więc mi się popołudnie z książką,kotem i lenistwem a że jutro mam dzień wolny więc znowu jest lista spraw do załatwienia
114/52
dla aktywnych w Lidlu jest teraz bardzo fajna oferta, nie oparłam się i kupiłam ładną czarną kamizelkę, na polarze, oddychająca i wodoodporna, poza tym wyglądam w niej szczupło nie miałam takiej typowo sportowej kamizelki, akurat na chłodniejszą porę roku, więc na pewno się przyda, tym bardziej że karnet na fitness mam do końca września a karnet open jest drogi, więc pewnie będę chodzić max 8 w miesiącu, więc trzeba będzie aktywować się jakoś inaczej, a poza tym sprawdziłam w zeszłym roku że aktywność na powietrzu naprawdę uodparnia na pogodę, i nie miałam ani raz nawet kataru przez cały okres zimowo-grypowy, więc to najtańsza profilaktyka, która ma "skutki uboczne" w postaci lepszej kondycji, sprawności i mięśni
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Envi40
9 września 2012, 08:33Dzięki kochana za te wszystkie komentarze u mnie. I przepraszam, że tak rzadko zaglądam! Kurczę, szkoda, że fajne spotkanie wypadło z niefajnej okazji. No, ale takie życie. A wiesz, czasem warto się przemóc i wygospodarować 2-3 dni by odwiedzić kogoś lubianego. Ten czas tak szybko ucieka, że ani się człowiek obejrzy a "okazja" sama wymusi. Zazdroszczę lenistwa z kotem:)
znudzonaona
7 września 2012, 14:45Oj to smutne mieliście spotkanie , ale takie zycie :-( też myślę nad siłownią , ale nigdy nie byłam i nikt nie chce ze mną isć i mam dylemat :-) Pozdrawiam !!
wandalistka
7 września 2012, 13:36a ja chyba prędzej pojechałabym na wesele niż pogrzeb:(( nie lubię takich uroczystości choć wiem, ze jechać trzeba ..... ale masz rację, ze rodziny rzadko sie spotykają. Teraz jak byłam u taty to zajechałam do ciotki, którą widziałam ostatnio na pogrzebie babci czyli jakies 15 lat temu:( ...... ja chciałam chodzić na siłownię zwłaszcza, ze damską mam pod nosem:) ale mój M zazdrośnik kupił mi sprzet do domu i zamęczam sie we wlasnym M4:)))
kasperito
6 września 2012, 23:54oooo dobry zakup widzę że zrobiłaś w Lidlu:) fajnie:) a do dyni zachęcam, ja ją odkryłam 2010 roku i tak teraz w sezonie ją kupuje u siebie na bazarkach a w tym roku rodzice po raz pierwszy posadzili i spróbowali pierwszej dyniowej zupki- smakowała.
sevenred
6 września 2012, 18:07Zielone mam głównie dodatki ale lubię "od zawsze" :)
sevenred
6 września 2012, 15:49Też widuję się z rodziną przy takich smutnych okazjach bo na weselach raczej nie bywam. Ruch na powietrzu, niezależnie od pory roku -jest super :)
beata2345
6 września 2012, 15:13Dziękuje za miły wpis. Ale narobiłaś mi ochoty na taką kamizelkę, muszę się wybrać do Lidla.
luckaaa
6 września 2012, 14:11No wlasnie babki z PL kiedys mnie krytykowaly - jak ja to moge biegac zima i w sniegu ! No moge , nawet raz nie bylam przeziebiona . Im wiecej ruchu na podworku , tym lepsza odpornosc . Szkoda mi tych przedszkolakow w Polsce , bo takie chorowite , a tak przez mamuski i przedszkole pod dachem trzymane. Milego wiec sportu zycze w porze jesiennej ( w cieplutkiej kamizelce :)
nagietkadietka
6 września 2012, 13:58to chyba tak u większości jest, że rodzinnie spotykamy się na pogrzebach lub ewentulanie na weselach. Ale takie życie zawsze coś. No ja również miałam karnet do klubu ale już nie przedłuzyłam bo na świeżym powietrzu znacznie lepiej się czuje i efekty lepsze a i odporność znacznie się polepszyła. pozdrawiam