Wczoraj wylądowałam jeszcze na zakupach, a jak wróciłam do domu było po 17. Akurat mąż robił obiad, więc zjadłam co przyszykował, czyli frytki, duszone mięso i dla mnie ogórki, a dla niego sałatka z majonezem. Nie zapeszając - idzie mi świetnie. :D Nawet nie wiem ile kolacja miała kalorii, ale biorąc pod uwagę to, że do tej 17 zjadłam jakieś 900kcal, to mogło mieć ile chciało. ;) Wczorajszy dzień zaczął się o 04.30 i miałam w planach rowerek + nowa książka, ale padłam z córką o 21 i jak się obudziłam o 22.30 to ledwo poszłam pod prysznic i od razu do łóżka.
Mam w lodówce niebezpiecznie dużo jedzenia, więc postaram się nie chodzić już na zakupy w tym tygodniu i modzić z tego, co jest.
śn: owsianka z dodatkami
II śn: 2 jaja, 2 kromki żytniego, 100gr łososia, pomidorki koktajlowe
A potem będzie improwizacja, bo pewnie mąż znowu w kuchni.
Dziś już na sto procent albo dłuuugi spacer z psem, albo rowerek i książka. O bieganiu narazie nie myślę, bo najchętniej weszłabym znowu pod kołdrę.