To już nie drugi a 6 tydzień diety, zakupionej, przeczytanej ale czy stosowanej. Chyba nie spadek wagi przez 6 tygodni 2kg.Jutro ważenie, aż boję się stanąć na wagę. Dlaczego?
Bo oszukiwałam, podjadałam. Co ja mam ze sobą zrobić?
Żal, całego życia w nadwadze. Nie można pokonać łakomczucha. W głowie to ja jestem w rozmiarze 44 a w realu 52. Ja siebie postrzegam jako laskę a inni jako starą babę z nadwagą, która kobieta jest prawdziwa? Nie wiem.
Czy ja siebie akceptuję ? Chyba nie. Jak bym była szczera ze sobą to bym była szczupła, bo jednak nadwagi nie mogę w pełni zaakceptować. Źle się czuję sama ze sobą.
Co zajadam? Zajadam sama siebie, zmęczenie, strach, że nie podołam w życiu. A wszyscy liczą tylko na mnie a ja nie mam pomysłu na życie. Ciągnę wózek taki jaki mam i nie wiem czy to wystarczy. Od bliskich mało pomocy, oni właśnie myślą, że to ja mam monopol na wszystkie odpowiedzi. Może i mam, ale jestem zmęczona, znużona i nic mi się nie chce.
dorotamala02
14 listopada 2015, 14:20Najgorzej że oszukujesz samą siebie a to niedopuszczalne,zamień odchudzanie na nową przygodę jaj wakacje na wyjeździe.Jak źle się z sobą czujesz to i cała reszta jest do bani.Napisz sobie wszystko co jesz i codziennie spróbuj zrezygnować z jednej rzeczy a drugą zmniejsz o połowę(np.zamiast ziemniaków zjedz jeden mały pokrojony w kostkę) Oszukuj mózg ale nie siebie.Ja też walczyłam z sobą i wiem co mówię.Nie poddawaj się,głowa do góry.Buziaki.
angelisia69
14 listopada 2015, 13:36dopoki nie zmienisz myslenia zawsze juz taka pozostaniesz,pomysl czy warto? zakupilas diete,masz plan a klamiesz sama siebie,moze warto zrobic rachunek sumienia przed sama soba i przestac sie oszukiwac.zapisuj kazdy gryz/kęs/cukierek jaki ładujesz w siebie i pod koniec dnia spojrz ile sie nazbieralo.