Chociaż jestem aktywna już od kilku lat (9-10? kto by to pamiętał?!) to nadal walczę ze samą sobą o wymarzoną figurę. Są wzloty i upadki, ale nadal się podnoszę by znowu po jakimś czasie wstać i iść dalej, ale nigdy się nie poddam, bo warto o siebie trochę zawalczyć.
W tym roku dołączę do grona mężatek i chcę czuć się w tym dniu wyjątkowo, dlatego muszę zrzucić przez miesiąc i jeden tydzień przynajmniej 4 kilogramy. Czy się uda? Mocno w to wierzę. Nie mam zamiaru męczyć się jakimiś drakońskimi dietami (Dukana, 1000 kalorii, głodówki). Jak zwykle zamierzam podejść do sprawy racjonalnie: 5-6 posiłków, ograniczenie węglowodanów w postaci makaronu, ryżu, białego pieczywa, ziemniaków, zwiększenie spożywania warzyw, eliminacje słodyczy i słonych przekąsek, czasem pozwolę sobie na (w końcu mamy lato ). I oczywiście nie zapomnę o ćwiczeniach czy bieganiu (minimum 4 razy w tygodniu po nie mniej niż 40 minut).
Rano będzie mierzenie, ważenie by można było ocenić efekty.
DO DZIEŁA!!!!!