Zazwyczaj bywa tak, że jednym jest trudniej pokonać lenistwo i pewne opory do uczestnictwa w zajęciach sportowych, innym z kolei poskromić nadmierny apetyt i zdobyć siły na przezwyciężanie kulinarnych zachcianek. Wielu kobietom trudno zrezygnować ze wszystkich przyjemności życia, dlatego wybierają różne kompromisy, które niestety na dłuższą metę okazują się zgubne. Jak wiadomo, atrakcyjną sylwetkę może osiągnąć tylko ten, kto umiejętnie połączy aktywność fizyczną z odpowiednim sposobem odżywiania i trwale wprowadzi te zmiany w swój codzienny harmonogram życia
Chociaż w ostatnim czasie, w mediach poświęca się wiele uwagi problematyce żywienia i aktywności fizycznej, to niestety informacje te są często niepełne, sprzeczne a niekiedy całkowicie niedorzeczne. Niejednokrotnie w znanych ogólnopolskich czasopismach dla kobiet natrafiałem na informacje typu, że: jedno jabłko dziennie zaspokaja zapotrzebowanie na wszystkie witaminy, albo że zjedzenie jednej kiełbasy wystarczy, by dostarczyć odpowiedniej ilości witaminy C. Niewątpliwie przyczyną pojawiania się tego typu nonsensów, jest fakt, że w zespołach redakcyjnych często zatrudnia się ludzi pięknie władających piórem, ale nie zwraca się uwagi na ich kompetencje w określonej dziedzinie wiedzy.
Wiele kobiet nie tylko ufa informacjom podawanym w kolorowych brukowcach, ale także bezgranicznie wierzy temu co usłyszy w gabinecie lekarskim. Od niepamiętnych czasów, lekarz postrzegany jest jako autorytet niemal we wszystkich dziedzinach wiedzy. Wystarczy biały kitel i przewieszone przez szyję słuchawki, by całkowicie zaufać temu co mówi. A usłyszeć można naprawdę różne rzeczy. Zadyszany pan doktor z twarzą okrągłą ja słońce i brzuchem zwisającym po kolana, tłumaczy jak należy się odżywiać i odradza ćwiczeń na siłowni, bo to przeciąża stawy i wpływa niekorzystnie na zdrowie. Zabrania również stosowania jakichkolwiek odżywek, bo te sztuczne świństwa mogą powodować raka. Oczywiście doradza zrzucić kilka kilogramów, bo wyniki badań nie rysują się korzystnie, ale jak to zrobić nie wiadomo. Najlepiej nie jeść kolacji i zjadać dużo owoców. Kobiety wsparte więc fachową poradą lekarską, wieczorami albo głodują, albo opychają się winogronem i w nadziei uzyskania smukłej linii.
Niewątpliwie jednym z najistotniejszych czynników żywieniowych wpływających na przyrost tłuszczowej masy ciała jest nieregularny sposób odżywiania. Większość kobiet nie jada pierwszych śniadań, a dzień rozpoczyna od szybkiej, mocnej kawy. Cóż, nie zawsze jest czas na posiłek. Przed wyjściem do pracy trzeba przecież zadbać o ładny makijaż, pomyśleć o ubiorze, wyprasować mężowi koszule i przygotować dzieciom śniadanie. Zresztą, wczesnym rankiem słabo dopisuje apetyt, więc o posiłku nie ma mowy. Myśli o jedzeniu pojawiają się najczęściej wtedy, gdy koleżanka w pracy wyciągnie bułkę z pasztetem, kiszonego ogórka i soczek. Nic dziwnego, że na widok takich "rarytasów" żołądek nieubłaganie zaczyna się kurczyć i doskwiera przerażający głód. W perspektywie pozostaje więc najbliższy sklep spożywczy, względnie cukiernia. Na spóźnione śniadanie jest więc "gorący kubek", rogalik z serkiem topionym lub drożdżówka. Potem w pracy mnóstwo obowiązków, pośpiech, stres, nie ma więc już czasu by pomyśleć o jedzeniu. Apetyt powraca dopiero wieczorem, kiedy przychodzi całkowite rozluźnienie i odprężenie. Uczucie łaknienia jest wówczas tak silne, że trudno zapanować nad ilością zjadanego pokarmu. W mózgu rozpoczyna się prawdziwy "koncert" neuroprzekaźników sterujących zmysłami smaku i zapachu. Wtedy też nasila się apetyt po pokarmy z dużą zawartością tłuszczu i cukru, czyli te najbardziej kaloryczne. Przyjmowanie posiłku po wielogodzinnej przerwie powoduje, że w jelicie cienkim dochodzi do wzmożonego wchłaniania glukozy i tłuszczów, a także nasilenia reakcji neurohormonalnych i enzymatycznych sprzyjających procesowi tycia.. Wynikające z tego konsekwencje, to nie tylko przybieranie na wadze, ale także zwiększone ryzyko wystąpienia nadciśnienia, cukrzycy i miażdżycy. W celu utrzymania prawidłowej masy i składu ciała należy spożywać min. 4-5 posiłków w ciągu dnia w odstępach nie dłuższych niż 3 godz., i co najważniejsze o jednakowych porach
Gdyby zliczyć ogólną kaloryczność diety większości kobiet, to okazuje się że w dziennej racji pokarmowej nie dostarczają one więcej niż 1500 kcal. Kiedy w 1999 roku prowadziłem pracą badawczą dotyczące sposobu żywienia kobiet w okresie klimakterium, okazało się że w diecie prawie wszystkich pań, podaż kalorii była wyraźnie zaniżona w stosunku do zalecanych norm. Ale o dziwo wyniki oceny masy i składu ciała nie wskazywały na niedożywienie. U 45,6% kobiet stwierdzono I stopień otyłości, natomiast u 18,2% II stopień otyłości. W ciągu kilku lat 90,9% kobiet przytyło średnio o 9,3kg. Co zatem wywołało u nich tak znaczną nadwagę?.
Jednym z często pojawiających się nonsensów w mediach, jest propagowanie pod kątem zdrowia i urody wszelkich produktów typu "light". Firmom reklamującym swoje wyroby trudno się dziwić, bo tego typu wynalazki w dobie dzisiejszej pogoni za szczupłością, to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Jednak reklamowanie niskokalorycznych produktów pod kątem odchudzania jest jawnym oszustwem. Wprawdzie czekolada niskokaloryczna czy bezcukrowe wafle przekładane tłustym kremem zawierają mniej kalorii, bo cukier zastąpiono słodzikiem, ale nadal produkty te zawierają taką samą ilość tłuszczu i w dodatku tego najgorszego. Również na odwrót, produkty z których wyeliminowano tłuszcz ( np. 0% jogurty owocowe), nadal są źródłem cukrów prostych będących największym sprzymierzeńcem tkanki tłuszczowej. Przykładów oszukiwania konsumentów można by wyliczać bardzo wiele. Właściwe jedynie napoje typu "light" spełniają swoje przeznaczenie, gdyż po wyeliminowaniu z nich cukru, nie dostarczają praktycznie żadnych kalorii. Należy pamiętać, ze miano żywności niskokalorycznej mogą nosić jedynie te produkty, które w 100g nie zawierają więcej niż 40kcal lub napoje zawierające nie więcej niż 20kcal/100ml. Norm takich niestety nie spełnia większość artykułów żywnościowych reklamowanych jako "light".
Podczas intensywnego treningu (aerobik, ćwiczenia siłowe), organizm pozyskuje energię głównie w wyniku beztlenowego spalania węglowodanów. Zatem im wyższy poziom cukrowców w organizmie (glikogen w mięśniach i wątrobie, oraz glukoza we krwi) tym większa zdolność do wysiłku. Ale nie tylko. Odpowiedni poziom węglowodanów w organizmie zabezpiecza także przed wysiłkowym rozkładem białkowych składników tkanek. Jeżeli w mięśniach będzie zgromadzona zbyt mała ilość glikogenu, a we krwi krążyć będzie niewiele glukozy, organizm zmuszony będzie pozyskiwać energię ze spalania białek mięśniowych, co w wyraźny sposób może zaważyć na jakości i jędrności ciała.
Mam nadzieje że się wam podopba artykuł zapożyczony z innej stronki :)
Oczywiście ĆWICZENIA będą 15 dzień a6w, areobik 30min, taniec brzucha 40 min.
DODATKOW ZROBIE 50 brzuszków :)
Biscuit
20 stycznia 2008, 18:42Dziekuje za komplement Ty tez jestes bardzo ladna !:) Poczytam w wolnej chwili bo musze cos zrobic ze soba, dziekuje i pozdrawiam :**
Evita75
31 stycznia 2007, 19:50Dziekuje za ten super artykul. Wreszcie ktos napisal cala prawde o produktach light. Juz kiedys o tym czytalam ale w wielu czasopismach nadal bezkrytycznie sie doradza nam takie produkty. Ja wrocilam do Oslo, ale jakos jeszcze dzis moje dietkowe poczynania podobne sa tych w Polsce. Ale co tam, takie male wakacje. Wezme sie od jutra czyli 1 lutego.
c4linka
31 stycznia 2007, 16:37(tylko ze bez adresu) ale w sumie masz racje, lepa jestem:D
joasia939
31 stycznia 2007, 12:49Cześć Kicia:). Jak widzisz u mnie niedzielny szał, odzwierciedlił się na moim zdrowiu. Zmęczenie i w ogóle pokazało, że jestem wyczerpana. Ostatnie dni nie wiele ćwiczyłam, ale chyba nawetnie było z czego, bo wczoraj po basenie jak zjadłam coś to zaraz to zwróciłam:(. Jedynie baaardzo się męczyłam i tyle. Ale wiesz nie poddaję sie i wczoraj co jak co ale basenu nie odpuściłam. w domku nie ćwiczyłam bo naprawdę byłam baaardzo słaba już, ale na basenie 2h pływania, a w tym dośc figlarnych kombinacji z Sebastianem robiliśmy:P. Mam nadzieję, że mimo iż nie siedzę teraz często na necie to pamiętasz o mnie i wspomnisz czasami. Całuski :*
mag1313
30 stycznia 2007, 23:57Tyle masz tych komentarzy! Do Polski siódmego lecę. A dziesiątego jest ślub mojej siostry. Pozdrawiam.
niunia007
30 stycznia 2007, 23:19jestem pewna ze wyskoczysz w super bikini w tym roku i sie sama soba bedziesz zachwycala!! zreszta ja mam wielka nadzieje ze i mnie sie to uda :):) trzymam kciuki za nas!! buzka!!pa
misienka
30 stycznia 2007, 16:50Dziś czuję się znacznie lepiej...miałam jak dotąd udany dzionek i kupiłam sobie opaske :P i pasek i pożyczyłam w końcu Kod da Vinci i jestem happy...:P Cieszę się że wiersz ci się podobał, mimo że jest smutny, ale jej już lece czytać:P Buziaczki...Ps. a jak twój dzionek?? :*
miszutka
30 stycznia 2007, 15:45Artykuł super. Ale wiele rzeczy tam jest prawdziwych np to racjonalne odżywainie. JA kiedy znalazłam się tu przestawiłam się całkowicie z jedzeniem Właśnie zaczynałam o 8,00 śniadanie ( a do tej pory śniadanie jadłam o godz. 11-12 ) i zjadałam go więcej. Starałam się jeść częściej ( co 3 godzinY0 i zdecydowanie zjadam mniej NA tym sposobie udało mi się schudnąć 7 kg. I nawet nie ćwiczyłam tak bardzo. Szkoda tylko że dalej tego nie stosowałam Jem mniej to fakt i chyba przez to nie tyje drastycznie ( moja waga waha sie 1-2 kg) ale nie więcej. Ale jak wiesz od wczoraj znów wracam do mojego racjonalnego jedzonka. Trzymaj za mnie kciuki. Ja za Ciebie trzymam o\i życze jak najszybszego dotarcia do cleu.
sylala1
30 stycznia 2007, 15:21Fajny artykuł:) ciesze sie ze ci tak dobrze idzie! Tylko wiesz co,ja czytalam kiedys ze jak sie robi a6w,to na brzuch nie powinno sie nic wiecej robic bo sie nadwyreza i pozniej nie beda efekty takie jak powinny czy cos takiego:) wiec uwazaj na siebie,buziale:*
xemkax
30 stycznia 2007, 13:43Aaaa...!Sorry:D ehehe Chyba,ze tak;P No nic...pozdrawiam;* (W kazdym razie artykul fajny;PP)
daphne
30 stycznia 2007, 13:23wyjechalam,nie stopnialo wszystko,ale poradziłam sobie jakoś:)Buźka
mikoos
30 stycznia 2007, 12:54wczoraj troche nagrzeszylem:P kilka piwek troszke czekolady i pulpecik w nocy:P ale nie jest zle 75.6 nie przesuwam motylka bo itak zaraz zjade do 74:P wrocilem do pompek i jestem dobrej mysli niedlugo bede mial ferie bede sobie jezdzil na lyzwach to spale:)
Becia81
30 stycznia 2007, 12:20ze odradziła tzn pochwaliłam jego tworczosc niesamowita jak na chłopaka..:)
nitusia
30 stycznia 2007, 10:59ITALY_FASHION to jest ten allegrowicz....wiesz co nie wiem czy przemakaja bo od wczoraj nie wychodze z domku...odpoczywam nie mam ochoty no i walcze z nałogiem a najlepiej w domu.....ale jak wyjde to ci napisze czy przemakają \:-) pozdrawiam....
aglesz
30 stycznia 2007, 10:41Trzymam kciuki. Ja też chce zrzucic zbędne kilogramy po ciąży. Ciekawy artykuł. Ja też staram sie nie przekroczyc 1000kcal. Co to za cwiczonka a6w? Zapraszam do mojego pamiętnika. Pozdrowienia! :)
soten
30 stycznia 2007, 10:36zawsze coś nowego mozna sie dowiedziec...
ewulas
30 stycznia 2007, 10:10Widzisz ja naprawde mało jem!!!! i klapa z ta moja waga!!!! raz w gore raz w dół!!! smutno mi:( za cwiczenia musze sie wziasc ale mi sie nie chce!!!! buziaki pa
monkan2
30 stycznia 2007, 10:08napewno sie przyda ;pozdrawiam
moniaf15
30 stycznia 2007, 09:17bardzo dobry artykul, tyle ze przez niego spozniej sie do szkoly!!!!!!! buziaczki ,O)))
spryszynska
30 stycznia 2007, 08:50Pytałaś, co u nas. No podobno małżonkowie z upływem czasu stają się podobni, a my jeszcze małżeństwem nie jesteśmy (planujemy ślub na czerwiec), ale jesteśmy razem już osiem lat, więc może stąd twoja obserwacja. Jest nam cudownie i każdemu życzę takiego związku :)