Dzisiaj też dzień minął bezpłodowo. Nic się nie chce. Ledwo co wstawiłam pralkę a prania juz mi sie troche nazbieralo. Zamiast to poprać o raz dwa by wyschło to mi się tyłka nie chce ruszyć. Sama na siebie jestem zla. Na dodatek mlodej odnowił sie katar i tez co chwila jej wyciagalam oraz starsza od dziś też posmarkuje. Oczywiście kaszel nie ustepuje. A biale naloty w jamie ustnej nadal ma. Jutro kontrol i na pewno dostanie kolejny antybiotyk. 😒 Upał i to co się dzieje z dziewczynkami sprawia że nie mam ochoty za nic się wziąść w domu. Taki mały dołek.
Myślałam że dziś znów uda mi się wyrwać na biegi aby trochę odreagowac i się dotlenić , ale nic z tego nie wyszło. Mąż wyrobił się troche w pracy i od razu jak wrocił do domu wyrwał na rower. Oczywiscie wrocił jak już zrobiło się ciemno.
Musiałam się jednak wyżyć i odreagować po całym dniu i odpaliłam rowerek stacjonarny. Niby otworzyłam sobie okno ale mimo to czułam się jak w saunie. Nie bylo czym oddychać, zero wiaterku. Wypociłam się jak .......... i przepedałowałam 13 km w 30 min. Wiec nie najgorzej biorąc warunki i fakt ze dość dawno juz na nim nie siedziałam.😊
Wlaśnie się wykompałam i od razu lepiej sie poczułam.
Postanowiłam że będę na przemian probować biegać i pedałować na rowerku. Czyli 3 razy bieg a 2 razy rowerek. Weekend zakładam wolny no chyba że mi się zachce to jeszcze w sobotę albo w niedzielę pobiegam. Ale jeden dzień definitywnie wolny od ćwiczeń. Takie moje zalożenia na przyszly miesiąc. Jeszcze postaram sie wrocić do Abs , bo tez mi sporo daly.
No konczą się wakacje wiec pora wziąść się porzadnie za siebie. 😊 Ostatecznie do konca roku chciałabym osiągnąć swoj cel . Zwlaszcza że miesiące wakacjne przebimbałam i waga prawie nic nie ruszyła nie mówiąc o centymetrach . Ale powiedzmy że te miesiace poszly na stabilizację wagi. 😁
Koniec użalania sie nad sobą. Wracamy do pilnowania misencji i do ćwiczeń.
Moje menu:
Śniadanie: 1 i 1/2 grzanki ( oliwa z oliwek 1 łyżeczka, avokado 1/2 sztuki, szynka1 i 1/2 plastra, pomidorki 7 szt., bazylia , sok z cytryny)
Śniadanie2: koktajl ( maślanka 1 szkl., kiwi 1 szt., 2 kostki gorzkiej czekolady)
Obiad: rybka ( ryż brązowy 1/2 saszetki, ryba ok 120g doprawiona marynatą z łyżki oliwy , chilli, cebuli i czosnkiem oraz sok z cytryny , surówka : pomidorki, szczypiorek, pieprz i cebula sok z cytryny) .
Podwieczorek: straciatella ( szklanka maślanku i dwie kostki gorzkiej czekolady)
Kolacja: kanapka z pastą z : kukurydzy 1 łyżka, oliwek 7 szt i jogurtu naturalnego 1 łyżka , doprawione pieprzem, na to jeszcze pomidor 2 plastry i szczypiorek
Aktywność:
- 13 km na rowerku stacjonarnym po kolacji.
onserwuje_inspiruje
28 sierpnia 2019, 13:59Ale piękne zdjęcia i apetycznie wyglądające jedzonko! Szacunek :D A złe myśli wyrzucaj z głowy, bo szkoda życia na nie- świat jest lepszy, gdy pozytywnie na niego patrzymy :) Grunt to nastawienie :D Plus za świetny pomysł z tą aktywnością mieszaną od przyszłego miesiąca- wyjdzie na zdrowie! :)
Gosia288
29 sierpnia 2019, 13:34Jedzonko apetyczne było. 😊 Na życie staram się pozytywnie patrzeć ale czasem zdarza mi sie dolka lapac zwlazcza jak dziewczyny dostaja serie lekow i zamiast poprawy widac pogorszenie. A tak coraz częsciej sie zdarza. 😑 a co do cwiczen juz po malu próbuje je wdrazac mo i juz wczoraj nie wypaliło mialo byc bieganie a skonczylam na rowerku z powodu pogody. Ale ogolnie staram sie znow zwiekszyc aktywnosc. 😊
pozytywna16
28 sierpnia 2019, 12:1413 km , ładnie wykręciłaś :)
Gosia288
29 sierpnia 2019, 13:35A dziekuje, biorę sie za siebie bo jeszcze sporo przede mną a do konca roku juz niedaleko 😁