Cześć Wszystkim. :)
Od piątku nic nie pisałam, bo po prostu nie miałam czasu. Ale trzeba to nadrobić. Więc zaczynam.
PIĄTEK
Szklana rano pokazała mi 78.3 kg czyli od ostatniego ważenia waga spadła mi 0.7 kg. Jest dobrze , chociaż liczyłam na trochę więcej. Ale jak wcześniej pisałam miałam w tym tygodniu lajtowy plan treningowy i mimo jazdy rowerkiem prawie codziennie ( jeden dzień przerwy był) po 10 km cudów nie zdziałałam.
Chciałam się pochwalić, że tego dnia moja najmłodsza pociecha zaczęła raczkować. Ale mimo to i tak bardziej woli spacerować trzymając się za ręce :) ( i niech tej wersji się trzyma mogła by się nauczyć chodzić bo już po mału zaczynają mi plecy wysiadać. )
Po za tym zaczęlam wielkie sprzątanie na imprezę. :)
A Jak się za nie bìore to na początku najpierw robie jeszcze wiekszy bałagan a potem dopiero porządek. Na imprezę miałam wysprzątaną górę oraz wyszukowany większy stół oraz urządzony pokój zanaw dla dzieciakow żeby miały się gdzie bawić. :)
Co do diety była prawie zachowana nie miałam czasu zjeść podwieczorku. A tak to w pełni przestrzegana. Ćwiczenia wykonane + skrętoskłony. :) skończyłam około 1 w nocy.
SOBOTA
Od rana porządkowanie reszty mieszkania oraz szykowanie dwóch salatek: Z makaronemi brokułami, ogórkiem kiszonym i kukurydzą zaprawione majonezem. iA druga sałatka z gyrosem, pekińska kukurydza i papryka zaprawione majonezem. Oraz przygotowanie spagettii la dzieci. Około 12 wykechalam odebrać torba, chleby i tu pojawiła się pierwsza komplikacja : babeczka miala mi odłożyć okrągłe ale zapomniała więc wzięłam te co byly.
Gdy piekarenki odebrałam Olę to ppjechalam po balony wypełnione helem. A potem jeszcze zajrzalam do Zachety po odbiór zupy ( gulasz). Bo stwierdziłam że po co mam gotować kiedy moge kupić. Wyszlo 6 zł za pół litra.
Po wszystkim pojechałam do domu. Wypad na miasto zajął mi niecałe 30 min:)
Posprzątałam wyszykowałam dzieci i siebie. I zostalo mi 30 min. do 16 h. Więc włączyłam zupe oczywiście zamieszkała w gąrączki żeby mi się nie spaliła. I nagle zawołały mnie dzieci bo o cos poszlo. Po wszystkim wracam do kuchni a tam cos mi śmierdzi. Okazało sie ze moja zupa się przypalila. Na gwałt przeglądałam ja do innych garnków ale i tak było już czuć smak opalenizny oraz czuć. :/ Więc ominę ten Wojtek w ku....wienia. :/ Pomyślałam sobie że nieźle się zaczyna. Moje jedyne danie na ciepło właśnie poszło do kibla. Aż musiałam pójść do łazienki i się wykrzyczeć bo mnie roznosilo. Czas uciekał no i oczywiście nie zdążyłam przygotować stoły przed przyjściem gości. A miało być tak pięknie. Na szczęście kupiłam więcej wędliny i ciasta więc nie bałam się że goście wyjdą głodni. Na dość tego wszyscy goscie co do joty wstawili sie w tym samym czasie i jak wszyscy zaczeli wchodzic i obeszli malą do okola aby z nią sie przywitac to ta jak nagle wpadla w ryk ze nie mozna bylo jej uspokoic. I dopiero po chwili u mnie na rekach sie uspokoila ale co tylko chcialam ja wsadzic do chodaka albo dac ktorejś babci to ona z powrotem wryk nawet u tatusia nie chciała być. A stół nadal nie był do końca zastawiony. :/ To w tedy znów myśli zajebiscie się zaczyna przypalila zupa ucząca jubilatka . Po prostu pueknie ! Sobie w glowie mówię. To juz w tedy Teściowa i moja mama pomogły mi dokończyć nakrywanie do stołu. :) A w trakcie gdy babcie krzataly się po kuchni mojemu tacie po mału udało się udobruchac Natalę wykorzystując balon ale trwało to z 15 min zanim udało mu się ją wziąść na ręce bez krzyku. Więc gdy tylko się uwolnilam poszłam do kuchni pomagać babciom. I raz dwa skończyliśmy nakrywanie. :)
Potem już jubilantka bawiła się uprzednio i impreza też się jakoś rozkrecila. Mimo ze goscie musieli sie zadowolic tylko kanapkami salatkami i jajkami oraz ciastem :P Kazałam mężowi raz dwa polać po głębszym kto mógł i rozmowy poszły w ruch. :) Tort na szczescie był bardzo smaczny :) A dzieciaki rozbawione wyszalaly sie po wsze czasy. Posiedzenie trwało do ok 21.30 i po tej wszyscy się rozeszli.
Myślałam że po tych atrakcjach padnę. Ale niestety położyłam się na łóżku i się kotłowalam. Więc w końcu się podniosła i zaczęłam sprzątać. Posprzątałam wszystko i pozmywalam oczywiście 3/4 zmywarką. :) Nawet pokój zabaw doprowadziłam do stanu poprzedniego wersji. :) Dopiero po wszystkim spokojnie zasnęłam.
NIEDZIELA
Dzisiaj pobudkę miałam o 6 rano bo młoda mimo takich wrażeń, emocji i późnego pójścia spać ( ok. 21 h ) nie mogla pospac dluzej. A ja oczywiscie nieprzytomna. Starsza tez dlugo nie pospala. Wiec polezelismy wszyscy w łóżku do ok 9 a potem poszłam robić śniadanie a mąż ubrał starsza i całą trójca zeszła na dół do mnie a ogólnie na śniadanie. Po śniadaniu młoda poszła na drzemkę a ja zaczęłam rozdzielić ciasta dla wszystkich i w trakcie jeszcze obejrzałam skoki. :) Mąż natomiast opiekował rzeczy do oddania. Gdy młoda się obudziła ogarnęłam dziewczyny i pojechaliśmy do mojej chrzesnicy. Mimo że siedzieli tu cały tydzień to nie zdążyłam się nią nacieszyć z powodu nawrotu choroby mojej córy. A dziś już był ostatni dzień pobytu bo jutro z samego rana już wyjeżdżają. Spędziłam tam z 2.5 godziny i z powrotem do domu. Około 15 młoda znów poszła na drzemkę.. A starsza chodziła cały czas zakręcona że zmęczenia i z katarem, bo oczywiście w sobotę już Obudził a się z zakochanym nosem. A ja miałam ochotę się położyć ale nie mogłam bo tylko ja na moje nieszczęście umiem tylko wyciągać nosa starszej bo ona że smarkanie to na bakier. Więc z drzemki nic mi nie wyszło . Więc dziś ja też chodzę skolowana cały dzień że zmęczenia.
Podsumowując
PIĄTEK na diecie + ćwiczenia + skrętoskłony wykonane
SOBOTA I NIEDZIELA bez diety ( pofolgowalam sobie) bez ćwiczeń ( dni wolne) jedynie co to wykonane skrętoskłony.
URODZINY na pełnym zmęczeniu nawet odwołałam znajomych i powiedziałam że przełożymy je na inny dzień bo nie dam dzisiaj rady.
I tak minął mi weekend.
A teraz dobranoc Wszystkim idę spać. :) bo jutro trzeba wziąść się ostro do roboty. :)
zurawinkaaa
25 marca 2019, 10:03Wszystkiego najlepszego dla Córeczki.
Gosia288
25 marca 2019, 17:30Dziękuję w jej imieniu :)
mama.mikiegoo
25 marca 2019, 09:00Wszystkie najlepszego! Ja to uwielbiam szykować imprezy, gotowanie to mój żywioł ! Ja marzę o tym, żeby mój syn zaczął raczkować bo za cholerkę nie chce, a chodzić jeszcze nie potrafi gałganek.
Gosia288
25 marca 2019, 17:29Dziekuję.:) No ja z raczkowaniem musialam do roczka. :) Moja też nie chciała wogóle wcześniej raczkować Jak tylko ja próbowałam postawić na czworaka to od razu placka robiła. :) No ale w końcu ruszyła ale jest baaaaarrrdzzzoo ostrożna i powolutku się przemieszcza a za ręce to cieka jak wariatka. Przyjdzie pora to i młody ruszy :)
Gosia288
25 marca 2019, 17:29Komentarz został usunięty
justagg
25 marca 2019, 08:49Wszystkuego najlepszego dla jubilatki :) nie lubie imprez choc mam zawsze malo gosci to i tak to jest jakis stres Kiedys np skisl mi caly gar rosołu i goscie zjedli makaron z powidłami XD
Gosia288
25 marca 2019, 17:25Dziekuje za życzenia . :) Ja lubię imprezy zwlaszcza je szykowac w tedy jestem w swoim żywiole. Ale ostatnio zaliczam same wpadki :P I to mnie trochę irytuje. U mnie niektórzy goście byli chartkorami i zjedli tą przyploną gularzową. :O Na szczęście nikogo następnego dnia brzuch nie bolał. :)