Ba w końcu się trochę wyspałam, przynajmniej na tyle by w miarę funkcjonować. Młoda oczywiście się budziła w nocy ale już troszkę rzadziej, dzięki czemu mój organizm się trochę zregenerował po sobotniej imprezie. W wczoraj chodziłam cały dzień nie przytomna na przemian z besensownym ugniataniem kanapy przed telewizorem. Z rana miałam ochotę się przespać, lecz niestety w tym czasie mąż dochodził do siebie, bo nie był w stanie wstać z łóżka. Więc chcąc nie chcąc musiałam się zająć dziećmi i z drzemki nici. A po południu gdy mój ukochany się ogarnął to ja już nie kładłam sie spać bo w nocy bym nie mogła spać. Z tego wszystkiego zapomniałam zadzwonić do kuzyna i złożyć mu życzeń z okazji urodzin mimo, że przez cały tydzień pamiętałam i jeszcze w kalendarzu zaznaczyłam grubą kreską. Muszę to dzisiaj nadrobić :) Wieczorem to już naprawdę się kiepsko czułam bylam taka ociężała i nie dobrze mi bylo. Stwierdziłam, że muszę się poruszać i wskoczylam na rowerek. Zrobiłam 10 km i wiecie co, nie dość, że szybciej zleciał mi czas to poczułam się lepiej. :) A potem od razu zagoniłam starszą córe do kąpania i do wyrka. Mąż jej poczytał do spania, a ja w tym czasie do kąpieli ,do łóżeczka i nie wiem kiedy zasnęłam.
Właśnie skończyłam ćwiczonka więc ze spokojną głową mogę odchaczyć, że dnia dzisiejszego są zaliczone. :) Idę sobie podszykować obiad, bo zaraz moja młodsza się przebudzi z drzemki, a ja dzisiaj mam jeszcze parę spraw do załatwienia na mieście. Życzę wszystkim miłego dnia. :)
Matyldosz
11 lutego 2019, 12:47Miłego dnia :)
Gosia288
11 lutego 2019, 19:39Miłego wieczoru ;)