Witam.
Nie było mnie parę dni gdyż mojej młodszej pierworodnej zaczęły wychodzić jedynki na górze i od niedzieli co noc koczowalam przy niej. Cały czas marudzila płakała jeczala i temperatura nie chciała spadać mimo podawanych leków i okladow. Przedczoraj w nocy temperatura skoczyla jej do 39.4 stopni. Później z rana trzymała się 38.3 aż w końcu się w południe przesłała i spadła jej na wieczór do37.5. Oczywiście przez te dwie noce spała u mnie w łóżku. I teraz w nocy z wtorku na środę był problem odłożenia jej do łóżeczka. Co przy mnie zasnęła i ja odłożyłam do łóżeczka to od razu wyk. I tak kilkanaście razy w nocy się przekomazalysmy. Mimo mojego dużego zmęczenia nie dałam za wygraną i w ostateczności młoda za każdym razem spała w swoim łóżeczku. Mam nadzieję że tak długo nie będzie walczyć i znów zacznie normalnie spać u siebie bo mój organizm zbyt długo nie wytrzyma jeśli się porządnie nie wyspie.
Mimo braku snu udało mi się wykonać wszystkie ćwiczenia. Przede wszystkim jestem dumna z siebie że udało mi się biegac (no raczej to był trucht) bez zatrzymania przez 26 min. :D Zwłaszcza jak sobie przypomnę że dwa tygodnie wcześniej co minutę musiałam się zatrzymywać by złapać oddech :) . Więc jest progres. Oczywiście tamten tydzień zakończyłam wykonaniem kompletu ćwiczeń i ten tydzień też tak planuje zakończyć. Oczywiście przed rozpoczeciem goraczkowania mojej najmlodszej w niedziele zdazylismy sie zalapac na obiad u tesciowej. Więc to było takie moje małe odstępstwo od diety. Mimo to zachowałam kulturę wybrałam mięsko gotowane a nie smażone dosłownie 5 frytek na krzyż i duzo surówki aby się najeść. ;) Zobaczymy jak ten tydzien mi zleci narazie zaczął się ciężko.
No i na tyle dzisiaj. Życzę miłego dnia Wszystkim. ;)
jak.nie.dzis.to.kiedy.
16 stycznia 2019, 14:18gratuluje przezwyciężenia małej i ćwiczeń :) masz moc ;)