Tak jak myślałam, weekend jest najgorszy. Domownicy mają ciągle na cos ochotę ale ruszyć pupska nie ma kto. Wczoraj tradycyjny obiad ( rosół-odrobina, młode ziemniaki 4 połówki, salata z jajkiem i śmietaną-trochę dużo i ugotowane udko) potem sernik na zimno ale zamiast sera jogurt grecki , a spód z płatków owsianych i tak dziś było 69,5 . Ale nie zmnieniałam paska , żeby się nie demotywować. Dziś już w pracy mam rezim i jest spoko a po pracy mam tyle do zrobienia , że nie będzie czasu na żarełko tak więc zakładam , że jutro rano zobaczę 68,9 kg. Ciekawe....
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
agoolec
25 czerwca 2012, 16:47Powodzenia życzę i wytrwałości:)Niedzielne obiadki a szczególnie te u tesciów powinny być zabronione do odwołania
gorda33
25 czerwca 2012, 16:35takie było moje założenie , że jem wszystko ale maksymalnie odtyłuszczone i dużo mniejsze porcje i co i efekt jest teraz po pracy 68,8 kd
subaruimpreza
25 czerwca 2012, 15:25No z takim podejściem to raczej nie schudniesz, po co jesz to wszytko?? Tak na dobrą sprawę ,,odrobina''o odrobinę za dużo...