Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
hula-hop
10 stycznia 2014
Byłam dzisiaj na siłowni. Pozmieniało się bardzo od czasu mojej ostatniej wizyty. Zmiany na lepsze oczywiście. Pobiegałam na bieżni , pobiegałam na orbiterku, byłam u chłopaków poćwiczyć brzuch i grzbiet, dwugłowe uda i tricepsy. Na damskiej zauważyłam w kąciku hula hop. Takie wypasione z kulkami od środka. postanowiłam spróbować. Kiedyś , jeszcze w czasach szkolnych, miałam obręcz ale taką lekką.Nieźle sobie wtedy radziłam. Spróbowałam ,i ku mojemu zaskoczeniu, poszło jak z płatka. Kręciłam bez przerywania jakieś 15 minut, aż zabolały mnie ręce od trzymania wysoko, nie spadło, sama zrezygnowałam. Kiedyś widziałam zdjęcia dziewczyn z okropnymi siniakami na talii ale one zaczynały swoje zmagania, ja mogę powiedzieć ,że lżej mi się ćwiczyło niż dawno temu z lekkim hula-hop. Trochę tylko czułam jak obija mi kręgosłup. Ogólnie jestem zadowolona z wizyty na siłowni w ten ponury zimowy dzień.
karllla
10 stycznia 2014, 18:41Hula hop z wypustkami jest super pamietam czas kiedy ja regularnie krecilam. Na poczatku siniaki ale z czasem talia osy ;)