Po wczorajszym trochę czuję mięśnie klatki piersiowej, grzbietu i ud. Mimo to poćwiczyłam Killera. Spociłam się, ale czuję się świetnie. Czasem mam wrażenie ,że jestem kuracjuszem na wczasach odchudzających, bo ćwiczę już niemal codziennie. Ciekawe kiedy mąż straci cierpliwość i coś się odezwie. Na razie waży się co niedziele , tak jak ja. I też chudnie chociaż nie przez ćwiczenia.
Straciłam już 4kg. Wydawało mi się ,że będzie ok. A tu wciąż jest co zrzucać z tyłka i ud. Ale ja musiałam być zapuszczona. Muszę pracować nad sobą całe lato i zobaczę co się da osiągnąć. Na razie mam zapał i energię.Potrzeba tylko czasu.
Jadłam dzisiaj koltety z kaszy gryczanej, polubiłam je . Do tego młoda kapustka. Pycha. Po killerze zjadłam truskawki ugniecione z białym serem. Ugotowałam galaretkę, stygnie, będzie na jutro. Tym razem z małym serkiem homo.
Wieczór ciepły i przyjemny, w sam raz żeby poczytać przy otwartym oknie. Ptaszki ćwierkają , ogólnie jest ok.
To był dobry dzień.
magma007
4 lipca 2013, 23:11uwielbiam kaszę gryczaną