Mam według planu najdłuższy dotychczas bieg. 2 godziny. Ale tempo takie, że nie dam rady (w sensie że nie umiem tak wolno). 6:36 - 7:13. No nie. Dla mnie wolny spokojny bieg to leci 6:15 - 6:20. Najwolniej to tak 6:30, jak jest pod górkę. Więc na pewno mi się to nie uda. Bo to nie średnio, że sobie podbiegnę, a potem spacerkiem, tylko cały czas trzeba trzymać takie tempo. Dobra, zobaczę co się da.
Potem będzie lało, więc biorę pelerynę do plecaka. I jazda
Bicek przez noc chyba sklęsł, ale nabrał kolorków. Teraz wygląda tak:
Uroczo 😶.
Edit.
Bieganie wyszlo koszmarnie. Biegło się źle. Prawą rękę musiałam trzymać caly czas zgiętą całkiem w łokciu i przycisniętą do ciała, bo jak była luźno, to ten mięsień się trząsł i bolało. No i bałam się, żeby coś gorzej nie uszkodzić. W dodatku okazało się, że jeszcze na prawym udzie mam pokaźnego siniaka.
Więc ogólnie byłam nie do życia. Średnia predkość, czy tam tempo wyszły takie, jak powinny, ale, jak pisałam, nie chodziło o średnią, bo biegłam za szybko, a potem szłam odcinkami. Zgodność z planem to tylko 16%. A może aż, bo sądziłam, że wyjdzie zero.
No ale 18 km przebiegnięte. Plus 7 km spacerkiem z powrotem.
Wolfshem
3 września 2023, 19:50Piekny siniak. Wyglada troche jak wschodnie wybrzeze Australii. Tylko Tasmanie musialabys dorysowac 😉 A za czasy podziwiam!
ggeisha
3 września 2023, 22:25Hahaha, może jutro się na jakąś klamkę nadzieję, to będzie Tasmania :D
tara55
2 września 2023, 17:54Gratuluję. 🏆
kasiaa.kasiaa
2 września 2023, 14:46Siniak gigant 🙈
ggeisha
2 września 2023, 14:48Nawet ładny :D