Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
W ostatnim dniu - utknęłam


Jutro wracam do Polski.

A dziś miałam kolejną przygodę. To tak, żeby mi się nie nudziło.

Jako, że jest czwartek, chciałam pobiegać te 12 km. (Skądinąd będę musiała zmienić na inne dni, bo w czwartki mam zaplanowane w letnim semestrze zajęcia cały dzień). No w każdym razie od rana lało. Pierwszy raz od kiedy tu przyleciałam, lało dość poważnie. Ale akurat siostra przyjechała, więc podwiozła mnie kawałek autem na północ. Tam miało mniej lać, a ja w dodatku postanowiłam, że pojadę pociągiem do Hurtsville, bo starsza chciała, żeby jej tam kupić kartę z Koreańczykiem. No więc postanowiłam, że pobiegnę jak najdalej się da, a potem wsiądę w pociąg, podjadę do Hurtsville i wrócę już do domu pociągiem. Na początku, w okolicach Coledale pogoda była OK. Zachmurzenie, tak, ale już deszcz nie padał. Biegłam więc sobie spokojnie, aż zaczęło kropić. Miałam pelerynkę, więc założyłam i się zaczęło. Burza, oberwanie chmury, ściana deszczu. A ja rura przed siebie. Na trasie miałam taki malowniczy most wiszący klifowy między Clifton a Coal Cliff, malowniczy to on nie był, zresztą nie wiem, bo oczy miałam zalane deszczówką. To jeszcze pikuś, sam most był zalany i woda na chodniku sięgała mi powyzej kostek. Buty oczywiście spokojnie mogłam zamienić na płetwy. Ale biegłam dalej. Dobiegłam do Cole Cliff (6 km) i uznałam, że chyba jednak pójdę już na ten pociąg. Na stacji jakaś obsciskująca się parka. Sprawdziłam rozkład jazdy - pociąg za pół godziny. No to postanowiłam zostawić parkę sam na sam i pobiec do kolejnej stacji w Stanwell Park (czyli jakieś dodatkowe 3,5 km). Tak też zrobiłam. Na stacji w Stanwell Park nie było żywej duszy. Więc siadłam sobie i czekam na pociąg.

Czekam, czekam, a pociągu nie ma. Zapowiadali go kilka razy. Wyczekałam około 40 minut. No nie przyjechał. Następny miał być za 20 minut, ale stwierdziłam, że nadal leje, więc chyba jednak wrócę do domu, choć to daleko. Więc wróciłam do Cole Cliff, a tam, zaraz za stacją droga zamknięta, zakaz wjazdu. Okazało się, że drogę zawaliło gruzem i jest nieprzejezdna. Pieszych też nie puszczali 

Poszłam więc na stację w Cole Cliff (parka nadal była, już się nie obściskiwali). Czekam sobie na pociąg powrotny. Nie ma. Żadnych pociągów. Ani w jedną ani w drugą stronę. 

Ja miałam tylko polski telefon (tego z australijską kartą nie zabrałam, bo nie był wodoodporny). Ale była budka telefoniczna. Co ciekawe, odkryłam, że na australijskie numery stacjonarne i komórkowe można z budki dzwonić na darmo). Zadzwoniłam do taty. No ale przyjechać po mnie nie miał jak, bo droga zamknięta. Powiedział, żebym jeszcze poczekała. Siedziałam na tej stacji godzinę. Parka sobie już poszła. Wróciłam na drogę, ale policja powiedziała mi, że nie mogę przejść i już. No to kurde, co? Mam tam nocować?! Jeść, pić, zimno, mokro. 

Dobra, skorzystałam z mojego kochanego zegarka z mapami. Znalazłam, że dalej, za Stanwell Park jest taka droga do góry, na klif (często zamknięta), która prowadzi do autostrady. No to rura z powrotem do Stanwell Park. Stamtąd telefon do taty, żeby mnie zgarnął z autostrady. Ta droga do góry była otwarta, ale był zakaz wstępu pieszym. 

Uznałam, ze w doopie mam zakaz, bo normalnie do Polski nie wrócę, jak tam utknę na noc. Szłam po tych gałęziach na poboczu. Jakiś kilometr uszłam tą drogą na górę, aż jechał autobus. Trąbnął na mnie i zabrał mnie na górkę (alleluja!). Zero pasażerów, tylko kierowca (trochę się bałam). Ale fajny był, wysadził mnie przy autostradzie, gdzie niebawem przyjechał mój tato i wszystko się dobrze skończyło. 

Zaraz idziemy na sushi , siostrą. Wszystko już spakowane.

No i oczywiście już nie pada.

  • Sunniva89

    Sunniva89

    9 lutego 2023, 18:02

    uff ciesze sie że dobrze sie wszystko skonczyło

  • PACZEK100

    PACZEK100

    9 lutego 2023, 12:40

    O rano no to miałaś przygody. Dobrze że udało się bezpiecznie dotrzeć:)

  • kasiaa.kasiaa

    kasiaa.kasiaa

    9 lutego 2023, 11:09

    Przygoda na 100 fajerek 😊 Dobrze, że się szczęśliwie skończyło 😊

  • marta715

    marta715

    9 lutego 2023, 09:33

    Mój Boże, strach od samego czytania. W Polsce mrozy- 10, może ten deszcz już lepszy....

  • mmMalgorzatka

    mmMalgorzatka

    9 lutego 2023, 09:31

    Szczęśliwej drogi.

  • Berchen

    Berchen

    9 lutego 2023, 09:08

    Oooo meeein Gooot, dobrze ze zyjesz, nie wpadlas w jakas dziure na tym zamknietym odcinku Halleluja!!! Zycze ci szczesliwego powrotu do domu.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.