Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przy niedzieli


Pobiegane 20 km. Szwy przeszkadzają, ale rana już zagojona. We wtorek ściąganie i będzie luz.

Umawiam się jutro z tym kierowcą, który mnie uderzył u blacharza, ma mi przynieść dokumenty do uzupełnienia i blacharz oceni straty, żeby ubezpieczyciel nie zaniżył kosztów. Jestem dobrej myśli. Tym bardziej, że ten zderzak mi się rozluzował jeszcze przed stłuczką i ciągle miałam kłopoty z unieruchomieniem go. Więc na dobrą sprawę, jeśli to pójdzie za kasę z ubezpieczenia, to wręcz zyskam na tym incydencie. 

Zastanawiam się, czego słuchać podczas biegania i chodzenia. Muzyka, to jasne, ale to głównie na szybkie przebieżki, kiedy potrzeba mocy i niekoniecznie uwagi. Na wolne i długie wolę gadanie. Większość ciekawych podkastów na spotify mam przesłuchane. 

Audiobooki - mnóstwo. 

Słucham thrillery psychologiczne, kryminały i fantastykę. Ale nie wzgardzę dobrą klasyką. Ostatnio zaliczyłam Lalkę i Hrabiego Monte Christo.

Dzisiaj właśnie skończyłam Dean Koontz "Ostatnie drzwi przed niebem". Strasznie schizolskie, wymęczyłam się przy tym okropnie. Chyba sobie podaruję resztę pozycji tego autora.

Ściągnęłam sobie masę tomów "Świata dysku" Pratchetta. No, ciekawa jestem, czy mi zaskoczy. Jeśli tak, to super, będzie słuchania na dobre miesiące, bo cała seria ma 40 tomów. Kilku mi jeszcze brakuje, ale nie szkodzi, bo nie trzeba tego czytać, czy słuchać po kolei. 

W sumie lubię serie. Zajmują mnie na dłuższy czas. Zresztą ja mam tak (i zawsze tak miałam), że dość długo oswajam się z bohaterami. Jak jest dużo wątków i dużo postaci, to losy niektórych z mniej interesujących po prostu olewam i nie skupiam się na nich. Tak było z "Grą o tron". Niektóre wątki sobie totalnie odpuściłam, chociaż były długie i rozbudowane.

Miałam fazę na książki wojenne i obozowe. Ale już mi przeszło. Uwielbiam "Złodziejkę książek", ale nie film. Urocza pozycja. 

Kompletnie zawiodłam się na "Cieniu wiatru" Zafona. Słuchałam to dwa razy i gdybym słuchała trzeci raz, to nawet bym nie zaskoczyła, że to już jest mi znane. Takie nudne marudzenie. Nie moja bajka kompletnie, a takie ma dobre opinie. 

To samo odnośnie takich polecanych pozycji jak "Słowik", czy "Jeździec miedziany" - nuuuuda i naiwność do sześcianu. Chociaż z takich wojennych romansideł podobała mi się "Czerń i purpura" i "Esesman i żydówka". Zwłaszcza to drugie. 

Audiobooków przez to bieganie słuchałam dużo. Prawie każda pozycja Sebastiana Fitzeka mnie porwała. Ale też Tess Gerritsen, Camilla Lackberg. Remigiusz Mroza też wiele książek przesłuchałam. Niektóre mi się nawet podobały, przez inne kompletnie nie mogłam przebrnąć. No, serii z Chyłką jestem w miarę wierna. Lubię jej francowaty charakterek. 

Pamiętam, że miło mi się słuchało "Skazańca" Spadły. Cała długa seria działa się w więzieniu (no, prawie cała), lubię takie klimaty. No i potem powstał "Hrabia" Roberta Gałki. Jako dwutomowa opowieść o jednym z bohaterów Skazańca. Bardzo fajny pomysł i wciągająca pozycja. Chociaż pisana przez kompletnego amatora. Zresztą Spadło też w sumie nie jest znanym pisarzem. 

Dobra, coś się rozpisałam o książkach. Ciekawa jestem, czy ten "Świat dysku" mi się spodoba. Bardzo jestem ciekawa. 

Inna sprawa, że bardzo dużo zależy od lektora. Mam kilku ulubionych. A niektórzy to tak czytają beznamiętnie, że w połowie książki odkrywam, że kompletnie nie wiem, o czym to jest.

Edit. Zaczęłam słuchać ten "Świat dysku". Pierwsze podejście to klapa. Nie wchodzi mi to. Nie mój styl. :(

  • fit_gocha

    fit_gocha

    2 sierpnia 2022, 11:09

    Ja lubię bardzo do spacerów słuchać audiobooków q formie audioseriali. Dziś zaczęłam mierzeję, ciekawie się zapowiada:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.