Pamiętam, jak kiedyś przed operacją leżałam w pokoju z dziewczynami. Wszystkie miałyśmy mieć operację następnego dnia i wszystkie mialysmy zakaz jedzenia. Oczywiście byłyśmy głodne i tak sobie narzekałyśmy wspólnie. Jedna z nas, Andżela, wydębiła od kogoś irysy. Chciała nas poczęstować, ale my byłyśmy oburzone, że no jak to? Że ścisła głodówka ma być przecież. A ona powiedziała, że przecież nie będą nam operować przewodu pokarmowego i irysek nic nie zmieni. I zjadła jednego irysa i powiedziała, że właśnie tego potrzebowała, zadpokojenie kubków smakowych i mózgu.
Pamiętam, że wtedy było to dla mnie kompletną abstrakcją. Że jak to? Wystarczył jej JEDEN irysek?! Ja byłam z tych, którzy wszystko albo nic.
Jakiś czas później chodziłam ba warsztaty ajurwedy. Dowiedziałam się wtedy dużo o zdrowym gotowaniu, o smakach. Niewiele już pamiętam, ale wyniosłam z tego 3 rzeczy:
- łączenie odpowiednich produktów w pełnowartościowym posiłku wegańskim (chociaż nie jestem i wtedy nie byłam weganką, owszem, miałam taki epizod w życiu i wtedy mi się ta wiedza bardzo przydała)
- instrukcję jak zrobić idealne masło klarowane ghee (rzeczywiście, to najlepszy na świecie tłuszcz)
- informację, że po pełnowartościowym posiłku na zakończenie należy zjeść odrobinkę czegoś słodkiego. Na przykład daktyla, mini ciasteczko, kostkę czekolady itp.
To ostatnie daje takie zakończenie, ukoronowanie posiłku. I ta odrobinka wystarczy. Jest wręcz pożądana.
ImkaMel
24 kwietnia 2022, 01:57Bardzo podoba mi sie ostatni punkt 😉 Pozdrowienia
fit_gocha
23 kwietnia 2022, 15:22A to ciekawe q sukie z tą słodkością po posiłku ale też właśnie słyszałam że jak jeść coś słodkiego to po posiłku właśnie. Też miałam wegański epizod i w sumie sporo tego wyniosłam dla siebie:)
barbra1976
23 kwietnia 2022, 13:53Uwielbiam masło klarowane i ghee. Po posiłku nie mam żadnej chęci ani na słodkie ani na kawę. Więc z tego skrzętnie korzystam 😁
mmMalgorzatka
23 kwietnia 2022, 12:36Jak zrobić idealne masło klarowane ghee?
ggeisha
23 kwietnia 2022, 14:06Przede wszystkim to musi być dobre masło. Mi wychodzi z takiego wiejskiego, od baby, ostatecznie osełkowe lub irlandzkie. Topi się w garnku na bardzo małym ogniu. Długo. Minimum godzinę, czasem dwie. W odpowiednim momencie wyłączyć grzanie, kiedy masełko zacznie zabójczo pięknie pachnieć i mieć bursztynowy kolor. Troszkę dłużej - i się spali. A potem przecedzić na sitku wyłożonym płócienną ściereczką, tetrą, kilkukrotnie złożoną gazą itp. Takie masełko można przechowywać w słoiku bardzo długo. Nie jełczeje, nie psuje się. Ja trzymam w lodówce, ale podobno nie trzeba.
mmMalgorzatka
23 kwietnia 2022, 14:47Dziękuję