Któż jest od nich wolny!
Pisałam już o demonach, lękach. Tym razem chciałam skupić się na błędach, które powodują wahania wagi, tycie, ciągły głód i zaburzenia odżywiania.
Wiadomo. Złe nawyki, stres. Ale to nie nad tym chcę się dziś pochylić. Co robię źle?
1. Jem, kiedy nie czuję głodu. Takie teorie powstały, że trzeba jeść śniadanie w godzinę po wstaniu, że stałe pory posiłków, że co ileś godzin. Bla-bla-bla. Każdy organizm ma swój zegar biologiczny. Nikt mnie nie zmusi, żebym poszła spać (i zasnęła!) o 20.00, więc czemu miałabym się zmusić do jedzenia o 7.00 rano?! Mój układ pokarmowy wtedy jeszcze śpi. Pierwszy głód odczuwam około 10-11 rano, a bywa, że po południu. I nie ma w tym nic złego! Jeśli zjem na siłę śniadanie o 7.00, to będę czuć się niekomfortowo. Owszem, pobudzi to trawienie, ale... po co? Czuję się rano dobrze, mam mnóstwo energii. Trawienie powoduje u mnie ospałość. Więc po co to psuć?
Są dni, kiedy budzę się głodna. I wtedy nie widzę przeszkód, żeby zjeść śniadanie o tej 6.00. Bo tak.
Głód jest najlepszym drogowskazem i wyznacznikiem czasu, kiedy powinno zjeść się posiłek! Po to jest głód. Nie mylić z apetytem i chęcią na coś pysznego. To inny sygnał i dobrze nauczyć się je rozróżniać.
2. Nie jem, kiedy czuję głód. Bo głód można wytrzymać. On przycichnie. Potem odezwie się znowu. I znowu przycichnie. Będzie tak pulsował z narastającym natężeniem. Jak przy porodzie lub konieczności wypróżnienia (przepraszam za porównania). Głód nie jest problemem sam w sobie. Problemem jest zbyt długie go ignorowanie. Pierwszy sygnał, że się przegięło, to spadek glukozy - zawroty głowy, zasłabnięcia. Mi się raz zdarzyła czasowa (na szczęście!) utrata wzroku! Potem spada metabolizm. I tempo chudnięcia. I tempo życia. I wszystko szlag trafia.
Nie ma też nic złego w jedzeniu wieczorem, w nocy. Oczywiście, po uczcie i ciężkostrawnym jedzeniu sny są płytkie i niespokojne. Ale to dotyczy tylko przejedzenia i tylko przed samym snem. Ja czasami jem o 23.00 i nie odbija się to na moim śnie (sprawdzam!), ani na gromadzeniu tłuszczu. Ale na ogół nie jestem głodna w nocy. Jak zjem koło 21-22, to nic się nie odezwie w nocy.
3. Zaspokajanie głodu gówienkami. Zasada jest taka: kiedy czuję głód, to mam zjeść posiłek. Nie przekąskę. Nie skubnąć coś na szybko. Nie zapchać się sałatą. Nie zapić wodą. Mam zjeść zdrowy, pożywny posiłek. Koniec kropka. Z białkiem, tłuszczem. Tylko to da organizmowi to, czego potrzebuje.
4. Odkładanie na później. Jeśli jestem głodna teraz, to jem teraz. Nie czekam na wyznaczony czas posiłku. Organizm lepiej wie, kiedy potrzebuje paliwa. Z pustym bakiem się nie jedzie. Oczywiście, jest to trudne. Ale do zrobienia. Mam zajęcia ze studentami. Dwie grupy pod rząd bez minuty przerwy. Od 12 do 17. Wiem, że będę głodna w tym czasie. Oczywiście, nie wyciągnę termosa z obiadem w laboratorium. Nie wyjdę też i nie zostawię ich. Więc biorę sobie duuuuży bidon z joguetem skyr i dwiema porcjami odżywki białkowej. I sobie piję, jak mnie złapie głód. Dyskretnie.
5. Przesadzanie z aktywnością. Oj, to moja zmora. Mam tendencję do przesady. Wiem. Zbyt dużo ruchu to stres dla organizmu. Zbyt wiele stresu to blokada dla metabolizmu. Wiem o tym z literatury i z doświadczenia po tym jak przytyłam trenując do maratonu. Biegając po 20-30 km dziennie.
6. O olewaniu aktywności nie napiszę, bo nie pamiętam kiedy mnie ten problem dotyczył. Mnie rwie do ruchu.
mmMalgorzatka
27 listopada 2021, 15:53Batonik zamiast sałatki, bo nie mam.czasu jej zrobić. Za dużo pracy i nie mam czasu o siebie zadbać.
ggeisha
27 listopada 2021, 18:44Może być batonik, pod warunkiem, że jest proteinowy.
mmMalgorzatka
27 listopada 2021, 19:06Ha ha
Mantara
27 listopada 2021, 15:33Zgadzam się z Tobą. Nie ma co stosować szablonów, lepiej obserwować uważnie swój organizm i dostosować swoje działania do wniosków. Nie jesteśmy jednakowi, mamy różne potrzeby, predyspozycje, choroby i dlatego jeść też powinniśmy wg. różnych kluczy.
Aldek57
27 listopada 2021, 14:18Niektóre stwierdzenia dotyczące Ciebie sprawdzają się u mnie jak brak rannego apetytu, zresztą dla mnie odpowiednia przerwa w jedzeniu to około 12 godzin włączając porę nocną. Późne kolacje nawet nieduże powodują budzenie w nocy...chęć posiłku lub typową zgagę a jestem wegetarianką więc nie jem ciężkostrawnych potraw. Takie odżywianie powoduje to u mnie gwałtowny przyrost wagi. Teraz kolejny raz jestem na poście dr D. i wyłączyło się uczucie głodu. Świetne uczucie bo planuję jedzenie bardzo rozsądnie.
ggeisha
27 listopada 2021, 14:48Sądzisz, że wegetariańskie posiłki nie mogą być ciężkostrawne? Mnie cały dzień leżało na żołądku curry z cieciorką.
Aldek57
27 listopada 2021, 15:47Ja nie sądzę ja wiem jak komponować posiłki, moim grzechem jest chleb razowy, czasem sery, a "grochowate" jem rzadko.
ggeisha
27 listopada 2021, 20:05To skąd czerpiesz białko?
Aldek57
27 listopada 2021, 21:09Białka wcale nie potrzebujemy dużo.... j praktycznie jest go sporo w szpinaku brokułach, brukselce ale też w orzechach i mleczkach roślinnych robionych domowo, lubię od czasu do czasu tempeh, tofu. Nie przeszkadza mi czasem zjeść jajko, lubię ser z nerkowca, są sery żółte wege. Z ciecierzycy lubię pasztet za soją nie przepadam, Jak widzisz możliwości sporo...moja córka z mężem są wegetarianami. Mój wnuk /ich syn/ prawie 5 letni jest wegetarianinem i rozwija się wspaniale, bez chorób....
ggeisha
27 listopada 2021, 21:20No oczywiście, że są źródła białka, ale pisałaś, że unikasz fasolowych. Jednak cieciorkę jesz jako pasztet. Ja tofu nienawidzę. Dopiero mi leży na żołądku! Owszem, białka potrzebujemy dużo. Zdecydowanie więcej niż przeciętnie jemy!
Aldek57
27 listopada 2021, 21:24Przecież nie jem pasztetu często a tofu jest okazjonalnym dodatkiem a co do białka mam odmienne zdanie, nasze społeczeństwo jest przebiałkowane. Mam znajomych, którzy są frutarianami, weganami i daj Boże każdemu takie zdrowie a to jest przecież najważniejsze
Aldek57
27 listopada 2021, 21:31Zapomniałam oczywiście o humusie, który jem z buraczkami i o awocado, które bardzo lubię, o jarmużu .... a są to doskonałe źródła białek
ggeisha
27 listopada 2021, 21:43Hummus to też cieciorka. No OK. Ja wiem, że niedomiar białka jest poważnym problemem. Nie wiem, jak reszta populacji, ale ja osobiście jadłam za mało białka. Za dużo węglowodanów. Białko roslinne ma w sobie to, że jest jednocześnie źródłem węgli. Więc czerpiąc białko z fasoli, cieciorki, soczewicy itp. właściwie nie ma już miejsca na dodatkowe źródła węglowodanów. Wegetarianie mają jeszcze twarogi, jogurty, odżywki białkowe. Weganizm jest według mnie bardzo trudny. Aczkolwiek nie niemożliwy.
ggeisha
28 listopada 2021, 10:04A poza tym mowa była o ciężkostrawności. Dieta wegetariańska czy wegańska też mogą być ciężkostrawne. Kwestia obróbki. Smażone, z dodatkiem tłuszczu, cebulą. Cokolwiek to by nie było - będzie długo zalegało w przewodzie pokarmowym.
Aldek57
28 listopada 2021, 10:22Chyba się nie rozumiemy ja piszę o sobie i wiem kiedy posiłek jest ciężkostrawny, nie znasz mnie i nie wiesz, że ja nie jem smażonych potraw, używam garnków znanej firmy do gotowania na parze ewentualnie duszenia. To, że jestem wege powoduje, że nie zalega mi mięso wiele godzin w jelitach.
ggeisha
28 listopada 2021, 10:38Spoko. Ale akurat bycie wege nie hest jednoznaczne z lekkostrawnością posiłków. Pasztety wegetariańskie też są ciężkostrawne. No dobra, nie ważne. Jesz lekkostrawnie, to szybciej trawisz. Też tak robię. Wyjątkami są te potrawy duszone z cebulką.
Naturalna! (Redaktor)
27 listopada 2021, 13:29A co powiesz osobie, która głodu (prawie) nigdy nie czuje? 😄😁 Dlaczego?
ggeisha
27 listopada 2021, 13:40Nie podpuszczaj mnie ;) Mam na temat niejedzenia pewne teorie, ale ich publicznie nie zdradzę 🤪
Naturalna! (Redaktor)
27 listopada 2021, 13:47Ostatnią głodówkę robilam w grudniu rok temu. Od tego czasu jem i jem i jem. Głodu nie czuję nigdy (prawie), więc pytam dlaczego, skoro Ty o głodzie prawisz, to weźmy pod uwagę też tę kwestię 😉😇😊
ggeisha
27 listopada 2021, 14:49To skąd wiesz, że i kiedy masz jeść, jeśli nie odczuwasz głodu?
Naturalna! (Redaktor)
27 listopada 2021, 17:05Jem intuicyjnie :) i jak już zaczynam jeść, to mam z tego frajdę. Ostatnio nawet przekroczyłam 3 tys. kalorii na dzień - podliczyłam produkty z ciekawości, bo wydawało mi się, że jednak wyjdzie dużo, no i wyszło. Niczym się nie przejmuję.Ostatnio dbam bardziej o podaż białka, po artykule o mięśniach. Szkoda, że masz na temat głodówek swoje niecenzuralne teorie, pewnie lecisz stereotypowo, że to g... warte, nie zgłębiwszy nawet żadnych pozytywnych aspektów postów, ani nie mając świadomości, że w wielu klinikach na świecie leczy się głodówkami dość poważne schorzenia, no ale to już kwestia otwartości umysłu i ciekawości, w to nie będę wnikać, każdy ma też swoje prywatne opinie czasami oparte tylko na przeczuciach, to też rozumiem i nawet nie chce mi się tego prostować ;)
Milosniczka!
27 listopada 2021, 17:47Dla mnie jedzenie intuicyjne polega właśnie na tym, żeby rozpoznawać głód i odróżniać go np od ochoty, apetytu. Czyli jeść wtedy, kiedy jest się głodnym.
Naturalna! (Redaktor)
27 listopada 2021, 19:11Komentarz został usunięty
Naturalna! (Redaktor)
27 listopada 2021, 19:31Jedzenie intuicyjne to o wiele bardziej złożone zagadnienie aniżeli tylko rozpoznawanie głodu. Ja jego naprawdę nieczęsto czuję, mój facet zresztą też (bo go się spytałam na potrzeby tego komentarza) i po prostu z ciekawości spytałam, co o tym sądzi Ggeisha, a ona mi od razu wyjechała z niejedzeniem - nie wiem na jakiej podstawie, jeżeli ja o tym w ogóle nie piszę ostatnio w pamiętniku?? ;) To też dowód na to, jak wyrabiamy sobie opinie na temat na podstawie jakiś fragmentarycznych informacji, które czasem docierają z dziwnego źródła (komentarze Przymusowej np.) Dobrze, to już odpowiem na to pytanie, dlaczego nie czuję głodu, skoro wywołało tyle zakłopotania: elastyczność metaboliczna!!! Można poczytać co to i poszerzyć światopogląd dietetyczny ;) Przepraszam, nie powinnam w ogóle się przyznawać do tego braku głodu, bo ludzie "normalni" od razu traktują to jak dziwactwo. Tylko przypomnijmy sobie jak dawniej żyli ludzie, kiedy nie było dostępu do zywnosci 24/7. W razie braku pożywienia korzystali ze zmagazynowanego tłuszczu wytwarzając ciała ketonowe. Gdyby non stop odczuwali głód-nie byłoby to zbyt komfortowe. Na dietach keto najprawdopodobniej też nie odczuwa się głodu, ale ja tego aż tak dobrze nie testowałam, trzeba by było się spytać keto - maniaków 😉. Na LCHF głod też jest inny od tego, kiedy człowiek leci na wysokowęglowodanowej szamie, takie czasy też pamiętam, kiedy zwijałam.sie z głodu po 3 godzinach po posiłku z węgli prostych, bo te złożone trawią się jednak wolniej i cukier we krwi nie podnosi się drastycznie jak po słodyczach np. Ok, znikam, sorry za te smęty - obiecuję, że już się nie odezwę. Miłego wieczoru 🙃🙂
ggeisha
27 listopada 2021, 20:09Nie, nie mam o głodówkach tego typu opinii. I nie głodówki miałam na myśli, tylko niejedzenie. Przez lata. Bo są takie przypadki. I tego nie chciałam poruszać, bo to taki level, że można uznać za wyjątki. Głodówki są jak najbardziej OK. Oczywiście nie w celach odchudzających, tylko zdrowotnych. No i robione z głową. Fajnie, że jesz intuicyjnie. Ja w sumie też, ale głód jest dla mnie wskazówką i lubię wiedzieć, że już czas coś zjeść.
ggeisha
27 listopada 2021, 20:15Źle się zrozumiałyśmy, Naturalna. Po prostu myślałam, że masz coś innego na myśli. Oczywiście, na keto też się głodu nie czuje. Kiedyś robiłam dietę Cambridge. Zero węgli i jedząc jakieś 500 kcal na dzień nie czułam w ogóle głodu. Ale zdarzało mi się zasłabnąć. Zawroty głowy to na porządku dziennym. Więc keto ok, ale nie z yak małą ilością szamy, jak ja miałam wtedy. To jedzenie intuicyjne, o którym piszesz. Bardzo interesujące, serio. Nadal nie wiem, skąd wiedzieć, że pora jeść. Jakoś to musi być odczuwalne. Chętnie bym się dowiedziała jak.