Chciałem poczekać z tym wpisem, aż dostanę zdjęcia. Ale się nie doczekałem. Wobec tego będziecie musieli uwierzyć mi na słowo.
W poprzednią sobotę udało mi się w końcu spełnić jedno z moich marzeń. Jak już pisałem miał wtedy miejsce ślub mojej siostry. Tym niemniej trochę czasu udało mi się przeznaczyć na własne zachcianki.
Wczesnym rankiem wybrałem się z Kuzynem i Kuzynką nad rzeczkę. Rzeczka niewielka, zwana Bystrzycą (czasami z dodatkiem "Łomnicka"). Szerokość ok 5 metrów, głębokość - po kolana. Ale jak się poszuka - to i głębsze miejsca się znajdą. Postaraliśmy się. Zapora starego młyna. Krótka, ale bardzo intensywna rozgrzewka. Zrzucenie kolejnych warstw odzieży. W samych slipach i czapce chlup do wody. Na środek potoku i przysiad. Tylko głowa wystaje z wody. Tysiące igieł z każdej strony. "Uspokój oddech i wytrzymaj. Oddychaj powoli, spokojnie". 30 sekund i uciekam z wody. Uciekam szybko.
Teraz już wiem "jak TO smakuje". Mam mocne postanowienie powtórzyć TO jeszcze tej zimy.
gwarancja
4 sierpnia 2012, 16:21:) mi też smakowało i tez pamiętam igiełki :) polecam w morzu może będzie kiedyś okazja! na jakiś czas mam szlaban na takie kąpiele ale na pewno wrócę!