Stara miłość. Marsze na orientację. Znowu weekend w lesie. Etap nocny, dwa dzienne, znowu etap nocny. Cztery etapy po ok 4 km każdy. 4 km to wartość nominalna - bo w praktyce oznacza to przeciętnie po 90 minut marszu po lesie.
Pierwszy etap przebyłem samodzielnie - od połowy etapu łacząc swoje siły "dla światła" z napotkanym Juniorem. Etap drugi - dużo kreślenia. Rozrysowanie mapy zajeło mi 40 minut. Dopiero po tym wyruszyłem na trasę. Do połowy trasy szedłem samodzielnie, także z Juniorem. Ostatnie 4 punkty - tramwaj w skałdzie Junior, Kasia G. i Marek G. Przed metą zgubiłem karte startową i musiałem się cofnąć. Na szczęście karte udało się odnaleźć. Trzeci etap - kalkowanie. Rozwiazanie mapy zajeło ok 20 minut. Efektem był wspólny marsz przez cały etap w tym samym towarzystwie Kasi i Marka. Na mecie nie było autobusu, więc postanowiłem skorzystać z okazji i chwile pobiegać (ok 5 km, 40 min). W tym czasie autobus przyjechał i .. odjechał. Kilku ostatnich "spóźnialskich" przywiozła do Kolbuszowej Dorota.
Obiad, powrót do domu, chwila czasu na bycie z rodziną. O 20 wyszedłem z domu. I spóźniłem się na autobus, który już zawiózł zawodników na start. Chwila załamania i pytanie gdzie jest start. Na "Świerczówce". I tu należą sie wyjaśnienia: "Świerczówka" to trasa turystyczna ok. 6 km od Kolbuszowej. Biegam tam raz w tygodniu, na długim wybieganiu. Pytanie: brać samochód i jechać, czy po prostu pobiec? Ostatecznie zabieram się z organizatorami. Ale mam mieszane odczucia: ja ten las znam bardzo dobrze. Systematycznie po nim biegam. To mocno niesprawiedliwe. Na starcie dowiaduje się, jeszcze jednej rzeczy: po 3 etapach jestem pierwszy!! A las znam bardzo dobrze. Dwie minuty przede mną startuje Kasia. Po 3 etapach jest druga. Dzieli nas 1 punkt przeliczeniowy.. Dwie minuty później dostaje mapę do ręki i wszystko wiem. Trasa jest prosta, oparta o liczenie kroków. Ja nie muszę nawet ich liczyć. Dołączam do Kasi i idziemy. Połowa punktów znaleziona. Trafiamy na Marka, który wyraźnie się pogubił (startował ok 25 minut po nas). Ma dopiero 1 punkt, ale jest w połowie trasy. Po zorientowaniu się, że wycinki są w odpowiedniej kolejności (trafia się kolejno na A, B, C, D, E, F) cała reszta to formalność. Z Markiem podbijamy G, H, I, J. I tu popełniamy błąd. Jestem przekonany, że na J są dwa lampiony do potwierdzenia. Znajdujemy jeden, a drugiego nie ma. Powinien być na drugim skrzyżowaniu - ale go nie znajdujemy. W takim razie trzeba potwierdzić podwójnie punkt X (już wcześniej potwierdzony jako E). Błąd. Lampion jednak był na drugim skrzyżowaniu schowany za drzewem. (Sprawdziłem biegając w niedzielę). Wracamy na punkt E (X). Potwierdzamy go po raz drugi tym razem jako X. Możemy wracać. Instrujemy Marka jak znaleźć brakujące mu punkty i z Kasią wracamy na metę. Tu dowiadujemy się, że drugi punkt J istniał, a X nie jest "podwójny". Szkoda - bo byłoby przejście "na czysto". Po kilkunastu minutach, na mecie melduje się Marek, który ma ten sam zestaw punktów, co my tylko w innej kolejności. Wiekszość zawodników zrobiła ten sam myk z X co my. Tylko 4 osoby znalazły drugi punkt Y - ale miały straty po poprzednich etapach.
Trochę czasu czekamy jeszcze na mecie dyskutując o wynikach poprzednich trzech etapów. Marek i Kasia mieli jeden punkt stowarzyszony poprawiany, a dostali 30 karnych jak za mylny. A powinni dostać 10 karnych za poprawkę. Są źli i planują protest. W zależnośći od tego, czy zostanie uwzględniony, czy nie wygrywam ja lub Oni. Ale bezpośrednio po etapie jadą do Lublina, więc nie bedą mieli okazji "przypilnować swoich interesów". Wracamy do Kolbuszowej. Ja prosto do domu, Oni "protestować". Wracam do domu, kąpiel i spać.
Następnego dnia idę na zakończenie. Protest Kasi i Marka okazał się niepotrzebny - ich karty zostały ocenione prawidłowo, błąd zaś nastąpił przy wpisywaniu wyników do komputera. Krótkie wyjaśnienie i korekta wyników. W kategorii TS wyniki są następujące: Kasia - pierwsze miejsce, Marek - drugie, ja - trzecie.
Fotografie: Andrzej Kusiak
pestka7878
18 kwietnia 2011, 13:49fajnie, gratki :)
JoaskaGR
18 kwietnia 2011, 10:46musiała być fajna zabawa na takim marszu. gratuluję wyniku
yoaannaa
18 kwietnia 2011, 10:08Na razie chce się przygotować na wrześniowy.październikowy maraton ;) a może masz jakiś sprawdzony plan treningowy, który mógłbyś mi polecić ? :)
yoaannaa
18 kwietnia 2011, 09:16Pięknie - gratuluję :D nigdy nie brałam udziału w czymś takim, a genialnie to brzmi :D