Dzisiaj urlop. Muszę się zająć dziećmi. Wykazałem się przy tym wyjątkowym okrucieństwem, perfidią i wredotą. Zaprowadziłem na ósmą małą do szkoły, a sam wziąłem ze sobą kąpielówki, czepek i ręcznik i na basen. Czy może być coś wredniejszego? Dziecko do szkoły, tam ma zapowiedziany sprawdzian z angielskiego, a tatuś idzie popływać..
Chociaż chyba nie było tak źle. Mała zwierzątka i kolory zna dobrze i chyba nie zorientowała się (na szczęście) co tata niesie w siatce.. A ja zdążyłem na basen przed ósmą rano i załapałem się na promocyjną cene. Pierwszy raz byłem na naszym, świeżo oddanym do użytku, basenie bez małej. Przepłynąłem nieco ponad kilometr (40+ nawrotów po 25m).
Dwa tygodnie temu pisałem o problemie z "błądzeniem" pomiędzy przebieralniami. Został rozwiazany w sposób genialny w swej prostocie. Do ścian przylepiono "haczyki" takie jak w łazienkach stosuje się wieszania ręczników i pomiędzy nimi rozwieszono leciutkie plastikowe łańcuszki. Teraz już dokładnie widać jak prowadzi korytarz.