BYŁO SPORTOWO
Przede wszystkim:
- PRZEBIEGŁEM MARATON.. Szykowałem się do tego rok. Gdy przeglądam moje stare wpisy na odwazsie.pl jestem niezwykle zadowolony z konsekwencji z jaką przygotowywałem się do maratonu. Systematyczne biegi. Coraz lepsze czasy. Starty kontrolne, na coraz dłuższych dystansach - na jesieni 6-10 km, na wiosnę półmaraton. Treningi niezależnie od pogody, nastroju i innych czynników. Często bieganie nocne - bo tylko wtedy miałem czas.
- Przebiegłem dwa półmratony i jedną dziesiątkę. Podczas tej ostatniej poprawiłem swój wynik z listopada 2009 o 3 minuty.
- Zapisałem się na karate i systematycznie uczęszczałem na zajęcia. Pomimo, że moje umiejętności "karate" są niewielkie, to jednak bardzo poprawiła się moja sprawność ogólna. Karate wymaga pracy innych grup mięśni niż bieg, a ćwiczenie w ramach rozgrzewki bardzo przydają się także w biegu (zwłaszcza rozciąganie).
- Zapisałem na karate córkę - co samo w sobie jest sporym osiągnięciem.
- INO - Imprezy na orientacje. Udało mi się być na trzech, o bardzo różnym poziomie. INO lokalne, ogólnopolskie i Mistrzostwa Polski. Zwłaszcza te ostatnie zapadły mi w pamięci z powodu sporych mrozów. Wyniki - zgodnie z przewidywaniami. Im bardziej impreza lokalna - tym wyniki lepsze.
---DIETA i Odchudzanie---
Od listopada moja waga oscyluje wokół 90-91 kg. Większość pomiarów znajduje się w tych widełkach. Pojedyncze ważenia dały 92 kg (zaraz po Bożym Narodzeniu i Sylwestrze - nie biegałem - rodzina w szpitalu) i 89 kg (Bezpośrednio przed Półmaratonem Warszawskim - jeszcze po treningu zimowym, a przed "objadaniem się" węglowodanami). Aktualnie po sezonie biegowym: 91,5kg (pomiar w aptece, bezpośrednio po obiedzie - w dzinsach, butach i z portfelem w kieszeni). Biegi w zawodach wychodzą mi na zero - duży wysiłek ale wcześniej "ładowanie węglowodanów". Mam wrażenie, że pomimo tego, że waga jest względnie stała to jednak następuje powolna zamiana tłuszczu na mięśnie. Zwłaszcza w górnej parti ciała "jest lepiej" - choć dużo jeszcze trzeba poprawić. Udało mi się porządnie wzmocnić mięsnie brzucha - a i na rękach dzieki machaniu na karate jest nieco lepiej.
---Co dalej?---
Co mam robić z sobą dalej - jeszcze nie wiem. Pomysłów mam kilka. Wszystkie mają wady i zalety. Na razie jestem umówiony na Maraton Wrocławski 12 września.
Co do przyszłości -coś muszę wybrać. Tylko co?
Osiołkowi w żłoby dano:
- Trening "szybkościowy" - lepsza "moc maksymalna" / lepsze wyniki we wszystkim
- Trening "wytrzymałościowy" - typowo pod maraton
- Dieta + trening "jak teraz". - 5 kilo mniej = lepsze wyniki w bieganiu z automatu
- Trening "jak teraz" bez diety. - Proste rozwiązanie, które jest bardzo eleganckie. Żadnych wyzwań, a wyniki będą powoli rosły.
- Kulturystyka - przebudowa sylwetki - będę lepiej wyglądał, ale będe cięższy. Wyniki biegowe będą słabsze, ale siła większa.
tigresse
11 lipca 2010, 12:43Witaj! :) Pamiętam Cię z Silesii - mijaliśmy sie na trasie :) Charakterystycznych rogów trudno było nie zauważyć :) Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych sukcesów! :)
trikolor
8 lipca 2010, 08:05Gerhard, gratuluje dobrze przepracowanego roku:) Co do Twoich planów na przyszłość, to mam podobną zagwostkę zazwyczaj. Wydaje mi się, że zrzucenie jeszcze kilku kg (w moim przypadku) polepszyło by wszystko, tzn i szybkosc, i wytrzymałosc biegową. Już nie mówiąc o psychicznych korzyściach;) Tak więc chyba musisz wybrać na czym Ci najbardziej zależy, a reszta przyjdzie przy okazji;) Pozdrawiam.
owieeczkaa
6 lipca 2010, 16:16absolutnie nie traktuję diety 1000 jako sposób na całe życie... o nie !! wierz mi, że mam w głowie w miarę poukładane :) Nie boję się masy mięśniowej, chodzi mi o to, że nie chcę mylić wagi tłuszczu i wagi mięśni a skąd wiesz, że nie potrzebuję chudnąć? może chcę lepiej wyglądać? nie uważam że jestem otyła ale boczki mam i ich chce się pozbyć. Chyba nie ma w tym nic złego
czerwonaporzeczka
6 lipca 2010, 11:52Sama nie wiem jakim cudem mi się to udało... ale pot to lał się ze mnie litrami... A uczucie po biegu... bezcenne :))
owieeczkaa
6 lipca 2010, 09:37za czasami gdy trenowałam wyczynowo, co to Twojego wpisu- jestem daleka od głodzenia się ale dieta 1000 kcal chyba jest generalnie polecana, tak mi się wydaje :) uwierz mi że mam jeszcze z czego schudnąć :), miło zobaczyć, że ktoś czyta Twój wpis ze zrozumeniem, dziękuję
zoykaa
4 lipca 2010, 20:26Ale Ty jestes sportmen:)ja jestem antytalent fizyczny:)pozdrawiam
Sheng2
1 lipca 2010, 17:01Gratuluję osiągnięć. Niezły masz teraz dylemat. Po prostu zastanów się na czym Ci najbardziej zależy a potem już będziesz wiedział co robić.
BadLookin
1 lipca 2010, 15:41szacun. też bym chciała przebiec maraton, ale najpierw muszę schudnąć.
evenement
1 lipca 2010, 15:30Brawo! Brawo!
czerwonaporzeczka
1 lipca 2010, 15:21Zarówno dokonane osiągnięcia jak i przyszłe plany są imponujące! Gratulacje!