Dzisiaj poznałem nowe narzędzie tortur dla maratończyków. Nazywa się z japońska HIZA-GERI (kopnięcie kolanem). Prosta podstawowa technika karate. Dynamicznie, wysoko podniesione kolano, stopa w dół. Proste i wielokrotnie już wykonywane ćwiczenie. Ale dwa dni po maratonie to zupełnie inna jakość. Ból uda, łydki i stopy.. I żeber (dlaczego żeber?)..
I żeby było całkiem jasne - to nie mnie kopano - tylko ja kopałem "w powietrze".
Dziś tylko godzinny trening z grupą dzieci. Ale bardzo trudny i bolesny. Najprostsze techniki. Ból mięśni nóg. W sumie nawet oczekiwany. I zaskoczenie, że tak trudno poruszać rękoma.
Z treningu z grupą "dorosłą" zrezygnowałem. Potrzebuje jeszcze kilku dni odpoczynku. W piątek lekki trening. Będe testował nowe buty. Stare po Silesi zostały ucałowane i wywalone do śmieci. W niedziele - lokalny bieg związany z akcją Polska Biega.