Po dzisiejszym treningu Kumite (walki), jestem dumnym posiadaczem trzech solidnych siniaków. Wygląda na to, że jestem trzy razy lepszy niż tydzień temu.
Jest to mój ostatni trening kumite przed Maratonem Silesia. Licho nie śpi i nie warto ryzykować jakiejś kontuzji przed samym biegiem. Siniaki na przedramionach mało przeszkadzają w bieganiu - ale siniaki na nogach, czy też obite kolana czy kostki, przemnożone przez 42 km to żadna frajda.
Ten tydzień traktuje już ulgowo - w piątek godzinka biegania (+ przebieżki), w niedziele półtorej. Przyszły tydzień wyjątkowo ciężki. Zaczynam w domu wielki remont - a i biegania planuję więcej (w tym długi bieg - ok 30 km..). Następny tydzień znowu lekki - poniedziałek karate (Kihon - podstawy), w środę mocny trening - superkompensacja. A potem 4 dni wolnego i Maraton...
trikolor
15 kwietnia 2010, 14:52Będę trzymać kciuki za maraton! Sama nie czuję się na siłach zmierzyć ponownie z tym morderczym dystansem (za dużo mnie to kosztowało 1.5 roku temu). Biegnę połówkę w Katwicach, więc jest szansa, że się zobaczymy;) Pozdrawiam!