Przeżywam juz od tygodnia. Pewnie przez to "przeżywanie" jestem nieznośny dla całego otoczenia. Ale tak to już jest z hobbistami.
Zupełnie nie wiem na jaki czas się nastawić. Planowałem 2h 15 min, (135 min) za odpowiednim zającem.
Z drugiej strony, gdyby tak utrzymać tempo moich odcinków w środe (poniżej 5 min, na 850 m "pod górkę") ... Pozwala to marzyć o czasie rzędu 125 min . Oczywiście trzeba utrzymać tempo przez 2 h, ale w Warszawie nie będzie całej trasy "pod górkę", a i ciuchy będe miał trochę lżejsze.. Powinien też dojśc efekt superkompensacji, stresu startowego i zmiany diety.
Najgorsze, że nie mam się kogo zapytać - ci doświadczeni nie chcą wróżyć z fusów, a niedoświadczeni z pewną miną podają najróżniejsze odpowiedzi.
edimich
26 marca 2010, 11:50Nareszcie znalazłam swojego Motywatora, skoro Ty mogłeś, mogę i ja. Pozdrawiam i trzymam kciuki za dobvry wynik w biegu.
danaegarden87
26 marca 2010, 10:58zazdroszczę! chciałabym też mieć taką kondycję, żeby pobiec w półmaratonie... ale tymczasem marzę o tym tylko po cichu :) i trenuję kilka razy w tygodniu, więc... może za rok?? :) trzymam kciuki za jutro!