W ciągu ostatniego miesiąca: biegałem po mokrym śniegu, zapadłem się w rów z wodą ukryty pod śniegiem (woda do kolan), wyjechałem na imprezę na orientację w letniej kurtce (a nocą było -14), nocowałem w zimnej i wilgotnej "świetlicy wiejskiej" i wielokrotnie przemoczyłem nogi podczas biegania.
Powinienem leżeć przeziębiony i kwiczeć ledwie żywy. A tu nic..
Za to moja żona była przeziębiona przez cały tydzień, a dzisiaj gorączkę dostał synek..
Jak już pisałem NIE MA SPRAWIEDLIWOŚCI...
PS. Dzisiaj 20 km biegu na rozkładzie - częściwo po mokrym śniegu.. Czas - 2,5 h.
anika.anna
14 marca 2010, 19:57super różnica powodzonka panu życze:)i zdrówka żonce i synkowi:)