Poniedziałkowy - ponieważ na prośbę żony zostałem z dziećmi i ułożyłem je spać. (W końcu z powodu mojego wyjazdu nie widziały mnie przez cały weekend).
Środowy - ponieważ w poniedziałek trener ogłosił, że od tego tygodnia zaczynamy zajęcia godzinę wcześniej. Gdy przyszedłem na "starą" godzinę - była już ponad połowa treningu i nie bardzo miało sens dołączenie do grupy.
W efekcie poniedziałkowy trening karate został zamieniony na "szybkie" 7,5 km, a środowy zestaw trening + bieg wymieniłem na "spokojne" 8 km.
zmiana2010
11 marca 2010, 08:30Jestem pelna podziwu dla Ciebie.Tyle kilogramow zrzucić to naprawdę jest wyczyn,Szczególnie dla mężczyzny.Sama mam wielu znajomych grubasów, i muszę przyznać , że im się po prostu nie chce.Wolą leżeć przed telewizorem i sączyć piwko.Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów.