dzień zaliczam do raczej udanych , oto menu:
ŚNIADANIE: placuszki otrębowe na słodko
OBIAD: leczo
KOLACJA: omlet z dwóch jaj + 100g wędzonego łososia, 2 plasterki szynki drobiowej
+: jogurt 400g + aromat cytrynowy
dlaczego raczej? dałam się skusić na szklankę przeraźliwie słodkiego soku malinowego domowej roboty , pyyyyszny. teraz będzie za mną chodził i czyhał na moją niewinną wagę. muszę zapomnieć o tym boskim smaku!
zaliczyłam 4 trening z panią Chodakowską . super. zaczynam to lubić i już nie tarzam się po dywanie jak sam diabeł przed majestatem stwórcy. trzymam rytm!
na poniedziałek zaplanowałam kolejne ważenie, ale trochę się boję , że nie będzie spadku, albo wprost przeciwnie odnotuję wzrost wagi , bo w końcu pracuję nad mięśniami. co wtedy? czy się aby nie zniechęcę?
hmmm
miska2909
6 maja 2012, 00:14nie zniechęcisz,bo dążenie do celu to coś na co nam wszystkim tutaj Paniom zależy! będę za Ciebie trzymała kciuki :> ja też się dziś skusiłam,tyle że na gałkę pysznych lodów truskawkowych