oficjalnie zaliczyłam niezbędne tygodniowe minimum ćwiczeń z panią Ewą. co dalej? myślę, że powinnam ćwiczyć codziennie, bo dzięki temu wpadnę w rytm i będę wymiatać jak predator .
no ale przyszedł ten czas w miesiącu... brzuch nawet nie boli, ale wiem, że będzie bolał jutro. dzisiaj chyba jeszcze poćwiczę, jutro? boję się przerywać, ehh
z innej beczki: matuuurrraa
kurde, mnie to czeka za rok, a już się dygam. może by tak dla odmiany zdobyć trochę wiedzy? wszak w poniedziałek dzielnie maszeruję do szkoły.
albo nie, na razie jeszcze się polenię
o, przy tym
http://www.youtube.com/watch?v=oVKdDOnMyO
Negai
5 maja 2012, 21:18Masz wzrostu dokładnie tyle co ja, rocznikowo jesteś o rok starsza... I kurde, jak patrzę na twój pasek, ile schudłaś i że się nie poddałaś, nie dałaś dupy (jak ja, nieustannie) i trzymasz się dzielnie i chudniesz... Normalnie jestem pełna podziwu, chociaż i zazdrości, zawiści może odrobinkę. ;D I tak teraz pluję sobie w brodę i pierdykam łbem o ścianę, bo przecież skoro ty możesz, to czemu ja robię jakieś durne wymówki i odwalam takie o o... Ech. No nic, będę podczytywać i się inspirować. ;p
miska2909
4 maja 2012, 18:28Co to za ćwiczenia z panią Ewą? :)