Poniedziałek: miała być dieta. Poszlismy na spacer z mikrobem. Doszliśmy do sklepu, Robal zakupił ciasteczka. Bo jak się spaceruje, to sie od razu je spala...
Wtorek: miała być dieta. Robal wysłał mnie do maka po dwa powiększone zestawy i jeszcze lody. Myślę, że Robal też został powiększony. Ja zjadłem oczywiście tylko z grzeczności, do towarzystwa.
Wtorek wieczór - w lodówce znalazłem eklerka i inne ciasteczko - oba większe od mojej pięści.
Zaczyna mi się podobać ta dieta...
Aczkolwiek Robal przebąkuje, że w środę się skończy...