Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wilanowska spacerologia


dziś powinienem pisać małymi literkami. Nazbierało mi się dietetycznych przewinień. Po śniadanku standardowym ostatnio - znaczy chlebek z jajkiem majonezem i keczupościami poszliśmy z ROBALEM pograć w GRĘ. I już miało byc miło idietetycznie, kiedy wstrętne słońce wyszło zza bloku naprzeciwko i zaświeciło w nasze szyby, przebiło się przez zatłuszczone szyby, przez kilogramy sześcienne pajęczyn i dotarło leniwym blaskiem do końcówki ROBAKA. Z okazji świątecznej ROBAL wyciągnął mnie za fałdę brzuszną z domu. Do Wilanowa podobno mieliśmy jechać. Na szczęście zaraz pow yjechaniu z domu zatrzymaliśmy się w przyosiedlowej pizzerii. Jak szaleć to szaleć, robal zanabył drogą szantażu, matactwa oraz pewnej kwoty w gotówce pizze. Do pizzy była ( uwaga reklama) kokakola nie light ( koniec reklamy ) LUDZIE! co się działo. ta wstrętna dieta nie spowodowała może spadku wagi, ale unieszczęśliwiła mnie do końca mego marnego żywota! Po zjedzeniu połowy tej smaczności już więcej mi się nie mieściło! SKANDAL! normalnie to człowiek się dopiero rozpędzał, a tu taka niespodzianka. I jak tu w człowieku maja ludzkie uczucia pozostać? Po wylizaniu talerza do czysta, ROBAL wsadził mnie do samochodu na miejsce pasażera! O rany, przez całą Warszawę przejechaliśmy. Przynajmniej 300 kalorii spaliłem tym stresem. Nie, Nie to że ROBALE nie potrafią jeździć. Po prostu bez kierownicy w samochodzie jest mi smutno i źle. Dojechaliśmy pod makdonalda w Wilanowie i potupaliśmy ochoczo w strone pałacu. Odwaliliśmy godzinny spacer rodzinny i dopiero nadlatujące krople deszczu zasugerowały nam, iż powrót do domu to dobre rozwiązanie. a już tak fajnie było, co ławeczka mozna było sobie posadzić tyłek i odpocząc.... Następnie zajechaliśmy do KINA. Kina co filmy w 3 wymiarze wyświetla. patrząc na cenę biletu i czas trwania seansu, wydaje mi się, że także w czwartym i piątym wymarze. Oglądaliśmy ŻYCIE OCEANU. Ludzie wyciągali łapska usiłując złapać rybkę. Taką fajną rybke! Nie mają sumienia? Ogólnie wróciłem do domu, jest 9:30 wieczorem a ja nie jestem głodny! A, jeszcze tu wetknę zdjęcie, a co? nie mogę? macie i se popatrzcie co dziś z ROBALEMswoimi nogami profanowaliśmy.
  • nitusia

    nitusia

    28 maja 2006, 22:06

    bez kitu zazdroszcze ci fajnie spędziłeś dzionek ( no moze oprócz tej pizzy ) ale jak szalec to szaleć...hahahaha....okej ale naprawde ci zazroszcze bo ja dziś na uczelni egzaniny i wogule prywatyzacja do dupy ( za przeproszeniem)..pozdrawiam

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.